czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 5


18 styczeń 2009
  • Już?! Sam błagam posikam się! - krzyczałam do drzwi łazienki. - Saaaam!
  • No już, nie gorączkuj się tak. - dosłownie wpadłam do łazienki, nareszcie. Ulżyło mi.
  • Mój pęcherz jest ci wdzięczny. - powiedziałam, gdy już wyszłam z łazienki.
  • Ryse, denerwuję się – przytuliłam ją
  • Będzie dobrze, damy radę, kto ma dać jak nie my. - uśmiechnęła się blado.
  • To co, wychodzimy. Wrócimy tu za trzy miesiące – wzięłyśmy torebki, zakluczyłyśmy drzwi i oddałyśmy klucz do recepcji. Wyszłyśmy przed akademik. Pojechaliśmy busem na lotnisko pożegnałyśmy się z chłopakami, obiecali że na bieżąco będziemy się informować co u nas słychać. Udałyśmy się w stronę bramki, pół godziny później siedziałyśmy już na swoich miejscach. Zapięłyśmy pasy, samolot wystartował, Sam słuchała muzykę, a ja czytałam książkę, preferuję thrillery, książki psychologiczne, dlatego wybrałam „Śmierć ma 143 cm wzrostu”. Zaciekawiona fabułą nawet nie zauważyłam, a trzeba było zapinać pasy. Samolot wylądował, udałyśmy się w stronę odprawy, potem po bagaż. Wiedziałyśmy, że Lisa ma przyjść z kartką, przyszła ale z dużym kolorowym transparentem z naszymi imionami. Lisa to bardzo ładna i młoda dziewczyna. Przywitałyśmy się, przyjechała z portierem, oboje pomogli nam z bagażami. Pół godziny później zachwycałyśmy się wyglądem hallu recepcyjnego, cóż tu dużo mówić klasyka z nutą nowoczesności, lobby recepcyjne robiło wrażenie, nad nami ogromny żyrandol. Przeważało ciemne drewno, światła dodawały tajemniczości, a orchidee świeżości.
  • Jak wam się podoba? - zapytała Lisa
  • Czad – powiedziałyśmy równocześnie. Robi ogromne ważenie, w końcu tu jest serce hotelu.
  • Witam w Ritzie, najpierw pójdziemy do dyrektora, potem zaprowadzę was do pokoju, wasze bagaże już tam są. Nim zapomnę, będę musiała zebrać wasze dzienniczki, ale to na koniec, nie będziemy was codziennie męczyć. - zapukała do drzwi.
  • Proszę! - usłyszałyśmy i weszłyśmy do środka za Lisą.
  • Pani dyrektor, to są nasze praktykantki z Polski, Samanta Nowakowska i Maryse Brzezińska van Damme, dziewczęta dyrektorka Lidia Moulier. - uścisnęłyśmy rękę z dyrektorką.
    Po zapoznaniu się, przedstawieniu zasad, wyszłyśmy bogatsze o identyfikatory i klucze magnetyczne, które otwierają nasz pokój i inne pomieszczenia dostępne wyłącznie dla personelu. Wjechałyśmy na ósme piętro, nasz pokój okazał się duży i przytulny, każda z nas miała dwuosobowe łóżko, widok z okna był piękny, Lisa poinformowała nas że dyrektorki często nie ma więc są luzy, jutro poznamy załogę. Rozpakowałyśmy się, zjechałyśmy na dół do Lisy by ta oprowadziła nas po hotelu, poznałyśmy szefową kuchni i zwiedziłyśmy najskrytsze zakamarki zaplecza hotelowego. W tygodniu mamy dwa dni wolnego, grafik ustala nam Lisa, lecz nie ma problemu by wybrać sobie dzień wolny. Zapowiadają się wspaniałe trzy miesiące.
    Tymczasem w innej części miasta
  • No opowiadaj, jak było na kolacji. - zapytał przebierając się po treningu
  • Nie ma o czym gadać – odparł siadając na ławce, w szatni zostali sami.
  • Jak to? Coś się stało? Jesteś jakiś przygaszony, na treningu wcale się nie odzywałeś. Karim mi możesz powiedzieć – zajął miejsce obok przyjaciela – albo wiesz co, przyjadę do ciebie wieczorem. Wszystko na spokojnie mi opowiesz, a teraz zbieraj się wychodzimy. - wyszli na parking, miał wsiadać do samochodu, gdy usłyszał.
  • Brian, dzięki.
  • Nie ma sprawy... Będę o ósmej. - powiedział, odpalił silnik pomachał na pożegnanie i odjechał. Będąc w domu zadzwonił do ukochanej
  • Tak Brian? - usłyszał po kilku sygnałach
  • Cześć kochanie, co słychać? - zapytał
  • W porządku, przyjechały dziewczyny z Polski, wiesz że są bardzo miłe. - odparła
  • Widzisz, a tak się martwiłaś, jeszcze się zaprzyjaźnicie i będziecie się śmiać z twojego transparentu – odpowiedział ze śmiechem - oczywiście kochanie był bardzo ładny. - dodał już poważny
  • Nie śmiej się, na pewno im się spodobał! Kończę!
  • Poczekaj!
  • Co chcesz? Pamiętaj ja pracuje – odparła rozbawiona
  • Co ci zrobić na obiad?
  • Chciałeś powiedzieć co masz nam zamówić? - poprawiła chłopaka
  • Nie, bo wiesz – zaczął niepewnie – muszę jechać do Karima, no wiesz, Stella
  • Ok rozumiem, mną się nie martw zjem coś tutaj. Rozumiem, że do jutra.
  • Tak... Lisa kocham cię – powiedział i się rozłączył – ja ciebie też Brian, ja ciebie też...
    Biedny Karim – pomyślała – zasługuje na dziewczynę która go pokocha, i nie będzie oszukiwać.
  • Lisa – nie zareagowała – Lisa? - spojrzała na mnie
  • Coś się stało Candice? - zapytała
  • Właściwie, chciałam zapytać co teraz mamy zrobić.
  • Nic, jesteście wolne. - odparła z uśmiechem – rozgośćcie się, obejrzyjcie film, bo spaceru nie polecam, zaczyna padać. Jak będziecie chciały to kiedyś pokażę wam okolice.
  • Dzięki. A jeszcze jedno – spojrzała na mnie – na którą jutro?
  • Bądźcie przed ósmą w kuchni, w normalnym stroju, zjecie śniadanie i Jadzia się wami zajmie, ja mam jutro na 12. - Pani Jadzia to szefowa kuchni. Bardzo miła kobieta, wraz z Lisą będzie naszym opiekunem praktyk. Wróciłam do pokoju, resztę wieczoru spędziłyśmy z Sam na rozmowach, oglądaniu filmów i przygotowaniach do jutrzejszego dnia.
    W innej części miasta
    Usłyszał dzwonek do drzwi, to na pewno Brian, nie spodziewałem się innych gości.
  • Cześć stary, przyniosłem piwo.
  • Wchodź, zamówić coś do jedzenia? - zapytał z telefonem w ręku
  • Pizza rodzinna z pepperoni raz! - krzyknął z kuchni
  • Robi się – po godzinie zajadali się pizzą
  • Więc słucham – zaczął Brian
  • Nie wiem od czego zacząć – powiedział
  • Najlepiej od początku...

Zdjęcia dodane, mam nadzieję że Wam się podobają.
Po raz trzeci dziękuje, ale jesteście boskie, Wy i Wasze komentarze:)) więc będę dziękować jeszcze duuużo razy:)) Dziś El Clasico!
Zapraszam do komentowania i dalszego czytania, a na osłode Brian i Lisa :*
 
 
 
 

8 komentarzy:

  1. cuuuuuuuuuuuudowny a fotaa mozna powiedziec awww...
    ja wiem, ze ty mozesz nie pamietac ale ja pamietam jak rozmawialysmy jednego razu:))
    iiiii ktos ma dzis urodziny!! taaaa zapisalam w kalendarzu:)))
    Stooo laaat, stoooo laaat kochana duzo weny i ogolnie:******

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział:). Fajnie że się tak dogadują z Lisą. Ciekawa jestem co z tym Brianem... Urodziny. No to życzę wszystkiego najlepszego, dużo weny i wszystkiego czego sobie tylko zapragniesz ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. jeszcze nie bardzo wszystko rozumiem:) ale jest ok^^
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lisa wydaje sie spoko :) a to zdejcie jej i Bena mraśśne ;D ogółem przyjrzalam sie Brianowi i Andre w zakladkach, przystojni są ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lisa wydaje się być miła i mam nadzieję, że tak pozostanie. Najbardziej szkoda mi Karima, ale mam nadzieję, że wszystko mu się ułoży. Zdjęcie Briana i Lisy jest świetne :) . Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział do mnie ;* www.last-chance-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki za komentarz na moim blogu :D.
    Przeczytałam pierwsze rozdziały i dochodze do wniosku, że z Lisy całkiem sympatyczna dziewcznya.
    A karim?. Jakoś mam wrażenie, że facet ma dużego pecha w tym swoim życiu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam! Podoba mi się Twój pomysł bloga :) I wręcz nie mogę się doczekać, kiedy Candice i Karim się spotkają ;D Bo chyba się spotkają, c'nie? :P W każdym bądź razie, na milosc-naboisku.blog.onet.pl pojawił się nowy rozdział, który dedykuję właśnie Tobie ;) Wystąpiły małe zmiany...wpadnij i zobacz ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne! Cieszę się, że Lisie się układa. Dobrze, że spotkała na swojej drodze Bena, bo on sprawia, że jest szczęśliwa. Karim, oh biedny Karim. Kiedy i on pozna swoją prawdziwą miłość, bo póki co nie za dobrze mu się układa. Czekam na dalszą część! Nowy rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, słowa pochwały i krytyki, dzięki Wam wiem, że mam dla kogo pisać:)
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam jakąś wypowiedzią, jeśli tak to przepraszam.
Jak to mówią Coco Jambo i do przodu!
Jesteście Boskie:)
Do następnego!!