środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 4


17 styczeń 2009
  • Jak ci się podoba? - zapytałam
  • Duże jak na mieszkanie akademickie. A gdzie Samanta? - jak bym to wiedziała, jest sobota przed 11 na dodatek ma wyłączony telefon. Pewnie niedługo będzie. - zrobić ci coś do picia? Kawę, herbatę, na co masz ochotę?
  • Herbatę, zieloną jak masz. - pewnie że mam. Uwielbiam herbaty, na początku znajomości z Sam, pytała się mnie czy mam zamiar herbaciarnie akademicką otworzyć. Najbardziej lubię zieloną z jaśminem lub po prostu jaśminową. Tak, zdecydowanie chińskie herbaty są najlepsze. Czasem trudno dostać oryginalną, ale od czego jest w Londynie dzielnica chińska i Julita która wyśle herbatę. Oczywiście nic za darmo, towar za towar herbata za polskie krówki. Trochę jak w prehistorii. Usłyszałam jakiś szmer w salonie, po chwili rozmowę to pewnie Sam przyjechała. Sam! O Jezu! Sam! Trzeba się przywitać spotkałyśmy się w połowie drogi i przytuliłyśmy. Utrzymywałyśmy kontakt, ale to nie to samo. Z boku to wyglądało jakbyśmy nie widziały się co najmniej dwa lata. - Sam, udusisz mnie – nie ma co ale siłę to ona ma. - Poznałaś moją mamę?. Pozytywna zmiana wyglądu Sami.
  • Dzięki. Tak poznałam, fajna jest. Nie widziałam twojego samochodu, myślałam że cię jeszcze nie ma i telefon mi się rozładował, więc nie mogłam zadzwonić.
  • Przyjechałyśmy samochodem Adama, jest większy. A samochód został, bo po co ma stać trzy miesiące nie używany. - wyjaśniłam - Co chcesz do picia?
  • To co ty. - odparła.
  • Okey to pijemy melise z pomarańczą. - zrobiłam nam herbaty, Sam wyszukała w szafce jakieś ciacha i usiadłyśmy na kanapie. Jakiś czas później odprowadziłyśmy z Sam moją mamę i wróciłyśmy do mieszkania, opowiadając jak nam minęło wolne od szkoły. Mogłybyśmy tak gadać i gadać, lecz trzeba było się stawić sali wykładowej i dowiedzieć się kto będzie się nami opiekował podczas naszego pobytu w Lyonie. Okazało się że będzie to Lisa w połowie hiszpanka w połowie polka. Od urodzenia mieszka w Lyonie, ale zna polski i hiszpański. Więc z Sam mamy nadzieje, że będzie miła, bo trzech miesięcy z zołza nie wytrzymamy.
    W tym samym czasie w Lyonie.
  • Chcę oświadczyć się Stelli. - oznajmił swojemu najlepszemu przyjacielowi.
  • Co?? Błagam powiedz, że żartujesz – nie odezwał się – Czy ty tego nie widzisz? Ona nawet cię nie kocha, powiedz kiedy spędziliście razem czas? Tak jak zakochani. - nadal milczał
  • Brian zrozum, Stella jest modelką, ja mam treningi, mecze. Ty masz Lise zaręczyliście się.
  • Po pierwsze nie tylko ty masz pracującą dziewczynę, doskonale wiesz że Lisa jest kierownikiem w Ritzie, ja też mam treningi. Znajdujemy dla siebie czas, choć teraz Lisa będzie miała go mniej, bo jutro przylatują dwie praktykantki z Polski. Ma nadzieje, że nie będą to żadne zołzy. Ale pamiętaj, nie ważne co będziemy cię wspierać, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
  • Dzięki stary. Pojedziesz ze mną do jubilera? Wiesz, masz jakieś doświadczenie - odparł po chwili.
  • Od czego masz przyjaciół. - wstał z kanapy – zbieraj się pojedziemy teraz. Masz upatrzonego jubilera? - zapytał
  • Nie. Myślałem, że ty coś wybierzesz. - odparł zajmując miejsce pasażera.
  • W takim razie kierunek Korloff – pół godziny później zaparkował na wolnym miejscu. Mieli wysiadać, lecz usłyszał znajomy śmiech, śmiech którego nie lubił. Nie lubił osoby do której śmiech należał. - poczekaj – odparł przytrzymując przyjaciela za ramię. - Zobacz – wskazał mu parę siedzącą w kawiarni, dziewczyna wyraźnie bardzo dobrze się bawiła w towarzystwie przystojnego mężczyzny.
  • Stella? Nie to nie możliwe. Idę tam! - odparł zdenerwowany francuz. Wysiadł z samochodu, przebiegł przez ulicę. - przecież mówiła,że będzie miała sesję – pomyślał – jeszcze ten facet – nie to nie możliwe, musi być na to jakieś logiczne wytłumaczenie.
  • Stella! Co ty tu robisz? - zapytał – mówiłaś,że będziesz miała sesje i co tu robi ten facet – dodał w myślach, za nim pojawił się Brian.
  • O cześć. Jak to co robię, siedzę i piję kawę z Andre. - bardzo śmieszne, nie jestem idiotą widzę, że siedzi, ale kim jest Andre? - a wy co tu robicie? - zapytała.
  • Nie widzisz? Stoimy i prowadzimy z tobą monolog. - odgryzł się Brian.
  • Może nasz przedstawisz? - zapytał drugi. Stella nie zareagowała
  • Andre Kanne, jestem managerem Stelli. - wstał, przedstawił się towarzysz dziewczyny i podał rękę.
  • Brian Nunez – odwzajemnił uścisk ręki.
  • Karim Benzema – jej chłopak – dodał w myślach. - Stella, pamiętasz jesteśmy umówieni wieczorem. - pokiwała twierdząco głową – będę o ósmej. To cześć
  • No, pa – nie spojrzała w stronę chłopaków, tylko zajęła się swoim towarzyszem. - manager, dobre – zaśmiała się – umiesz kłamać.
  • Gorsza nie jesteś. Myślisz, że się domyśli? - zapytał – zresztą nie podoba mi się, że umówiłaś się z nim na wieczór. - dodał
  • Kotku, wiesz że jesteś najważniejszy, zresztą jutro wyjeżdżamy tylko ty i ja. Wiesz, po bajeruje go jeszcze, zresztą gdyby nie on nie była bym znana. Sława wymaga poświęceń. Odwieziesz mnie do domu, muszę się przygotować na wieczór. - Andre uregulował rachunek. Wsiedli do samochodu i odjechali z piskiem opon.


Wieczorem w Polsce

  • Candice, denerwujesz się,? - zapytała Sam z kubkiem kakaa w ręku. - No wiesz boisz się samolotu, tej całej Lisy. Że nas wyrzucą. - kontynuowała
  • Nie, niezbyt, lubię latać tylko uszy mi się zatykają. Mam nadzieje, że będziemy się dogadywać z Lisą. - odpowiedziałam – a ty?
  • Ja się boję latać. Ale będziemy razem to nie będzie tak źle - pewnie, że źle nie będzie. Obie już uzupełniłyśmy dzienniki praktyk. Co oznacza więcej czasu na zwiedzanie. Za piętnaście ósma, zrobiłyśmy sobie babski wieczór, oglądamy film, malujemy paznokcie, mamy nieciekawie wyglądające ale działające cuda maseczki błotne. Ogólny chillout.
    Wieczór, Lyon
    - Jeszcze piętnaście minut – spojrzał na zegarek i wsiadł do samochodu. - myślałem, że to Will jest jej managerką, może się pokłóciły. Will wydawała się bardzo miłą i spokojną dziewczyną, zaprzyjaźniliśmy się, Stella robiła mi awantury, że ją zdradzam z jej własną managerką. Może więc o to się pokłóciły? Nie powinienem się tym przejmować, to nasz wieczór, jutro Stella wyjeżdża na jakąś sesje zdjęciową na cztery dni, potem jedzie do Paryża i znowu się nie spotkamy. - wyszedł z samochodu, z kwiatami stanął pod drzwiami, zapukał, nic. Usłyszał głos Stelli rozmawiała przez telefon - ....oczywiście, że się nie domyśla.Przecież to idiota. Tak do jutra, pa misiu...ja ciebie też kocham. - nie mógł uwierzyć; rano chciał się jej oświadczyć... 


Jak obiecałam, przystojny francuz się pojawił a z nim kolega:))
Nie wiem czy wklejać zdjęcie Briana i Lisy?
Dziekuje za komentarze i enjoy:))
P.S. Brian gra w O.L tylko w mojej wyobraźni.

9 komentarzy:

  1. Fajnie piszesz,nie muszę już czytać książek,heh.:33

    ~ Candienatalie.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, akcja pod koniec mnie rozwaliła xd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Karim!!! jak ta bezduszna zołza mogła zdradzić tak słodkiego piłkarza? kurcze! mam nadzieję, że lot Maryse oraz Sam będzie należał do udanych. jeśli możesz to oczywiście dodaj zdjęcia. świetny rozdział. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze piszesz. Przejrzyście i ciekawie. Akcja pod koniec też mnie rozwaliła ! Zdjęcia dodaj ! Obserwuje i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie piszesz!
    chociaż z początku niektórych rzeczy nie mogłam zrozumieć, ale to szczegół:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ;)
    U mnie też 4,zapraszam ;P
    http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. no nie, jak ona może robić takie coś Karimowi? A co do tych zdjęć Briana i Lisy - na pewno nie pogniewam się gdy je dodasz ;) . Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta Stella jest okropna ! Dzięki Bogu, ze ją przejrzał i nie popełnił takiego błedu jakim są oświadczyny. Mogłabys mnie informowac o nowosciach :) ? recklessxrelentless.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na nowy rozdział ;) www.last-chance-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, słowa pochwały i krytyki, dzięki Wam wiem, że mam dla kogo pisać:)
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam jakąś wypowiedzią, jeśli tak to przepraszam.
Jak to mówią Coco Jambo i do przodu!
Jesteście Boskie:)
Do następnego!!