środa, 21 listopada 2012

Rozdział 18


    27 marzec 2009
  • Mogę wejść? - zapytała wcześniej pukając
  • Tak proszę. - odparłam
  • Candice, przyniosłam ci herbatę, o którą prosiłaś. Dużo ci zostało? - spytała
  • Nie jeszcze tylko zaproszenie i potwierdzenie rezerwacji. - powiedziałam
  • Ja mam tylko dokumenty wypełnione i na dodatek przepisane od ciebie.- zaśmiała się
  • Resztę też przepiszesz. - uśmiechnęłam się
  • Wiesz, umówiłam się z Szymkiem, wychodzimy, ale jeśli nie chcesz to zostanę z tobą.
  • Przestań idź i baw się dobrze, ja dokończę to zadanie i obejrzę fajny film – wymusiłam uśmiech – jak chcesz to pożycz jakieś ubrania. - dodałam
  • Dziękuje. - zaczęła szukać w szafie, wyciągnęła jakiś pakunek – co to? - zapytała pokazując mi torebkę, wspomnienia wróciły, dzień w którym Karim dał Sam trzy podpisane koszulki klubowe, wrócił zapach jego perfum, pocałunki, dotyk, ból rozrywający od środka. Przed moimi oczami pojawił się obraz Karima zdezorientowanego przed domem, może zaskoczonego moim przybyciem, cóż było i minęło. To już nie ma znaczenia
  • To są te koszulki dla chłopaków – powiedziałam od niechcenia, wróciłam do pisania zaproszenia na zajęcia praktyczne – dasz je Szymonowi?
  • Jasne. - usiadła na łóżko i westchnęła – nie wiem, po prostu, nie wiem – wstałam, udałam się w stronę szafy, chwilę później wyciągnęłam jasny kardigan, brązowe rurki i pasek w tym samym kolorze
  • Może być? - zapytałam, uśmiechnęła się, podeszła i przytuliła mnie
  • Dziękuje, dziękuje, dziękuje! Jesteś najlepszą przyjaciółką.
  • Pomóc ci z fryzurą i makijażem? - zaproponowałam
  • Nie, nie musisz – powiedziała przeglądając moje lakiery do paznokci - jakoś sobie poradzę – dodała
  • Sam, proszę. Muszę się czymś zająć. Muszę się skupić na czymś innym, żeby nie myśleć – powiedziałam ze spuszczoną głową
  • Pewnie, nawet to lepiej, bo ja malować się za dobrze nie potrafię – wspiera mnie, jak tylko potrafi, chciałaby się wszystkim chwalić Szymonem, ale ze względu na mnie tego nie robi. Jestem jej wdzięczna
  • Siadaj – wskazałam krzesełko, uczesałam ją w luźno zaplecionego kłosa, delikatny makijaż podkreślający jej urodę. - Gotowe!
  • Ślicznie, kochana jesteś – przytuliła mnie – jej! Już ta godzina, muszę wychodzić, pa kochana!
  • Sam! Czekaj! - krzyknęłam za przyjaciółką
  • Tak? - zapytała
  • Torebka z koszulkami. - podałam przyjaciółce pakunek – Baw się dobrze
    Tymczasem w Lyonie
    Siedział w ciemności
  • Dlaczego odeszła? Nie odbiera telefonu, Jej przyjaciółka Sam powiedziała, że nie ma o czym gadać. Lisa się dziwnie na mnie patrzy, z pogardą. Dlaczego za nią nie pojechałem, tylko stałem jak idiota. Wszystko przepadło, oprócz telefonu nie mam na nią żadnego namiaru. - wszedł na górę, otworzył drzwi od sypialni, patrząc się na łóżko, oczami wyobraźni widział ją śpiącą zaplątaną w pościel. Położył się, wciąż czuł zapach jej skóry, włosów na poduszce. Tak bardzo ją kochał. Usłyszał dzwonek do drzwi, wstał i przez okno sypialni zobaczył kto się dobija. Wiedział, że to ona, codziennie przychodzi. Wczoraj znalazł klucze, leżące pod stołem kuchennym, domyślił się że przy ich pomocy się tu znalazła.
  • Karim, otwórz! - krzyknęła – Wiem że tam jesteś, widzę twój samochód na podwórku
  • Wcale go nie widzisz, jest schowany w garażu. - powiedział sam do siebie
  • Karim!! - krzyknęła – jeszcze chwila i sobie pojadę!
  • Właśnie o to mi chodzi. - burknął, zszedł na dół, zauważył zbliżającą się drugą postać
  • Karim! - krzyknęła
  • Co się pani tak drze! - zapytała kobieta – nie widzisz, że są powyłączane światła, nie ma go w domu! - znał ten głos, należy do kobiety poznanej w kawiarni, to ta sama co myślała, że jest jakimś CJ-em
  • Jak to nie ma? - zapytał zdziwiona
  • Normalnie – odpowiedziała – widzisz tu gdzieś jego samochód?
  • No nie. - odpowiedziała
  • Pojechał jakąś godzinę temu, jest weekend, może do rodziny.
  • Ale jak to? - zapytała zdziwiona
  • Tak to, może jakbyś była kimś ważnym, pojechałabyś z nim. A teraz proszę opuścić, to osiedle, bo zawołam policje i powiem, że zakłóca pani spokój mieszkańców!
  • Pff... - odwróciła się na pięcie, wsiadła do samochodu i odjechała
  • Bezczelne dziewczę – powiedziała już do siebie
  • dziękuję – usłyszała głos za sobą
  • Nie ma sprawy młodzieńcze. Dobranoc – powiedziała i oddaliła się
  • Dobranoc – wrócił do domu i położył się na łóżku, przeglądał zdjęcia dziewczyny, dziewczyny która był panią jego serca, miłością jaką ją darzył była ogromna, pokochał ją tak samo jak piłkę nożną, może nawet bardziej kochał piękną Polkę. - nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham i jak bardzo się myliłaś.
    W Polsce
    Rozsiadłam się na kanapie przed telewizorem, z chipsami, popcornem, ogromną ilością czekolady i herbatą, włączyłam telewizor, świetnie reklamy. Wróciłam myślami do sytuacji z Lyonu, Karim bez koszulki, Sarah owinięta ręcznikiem wisząca na nim, pierw pomyślałam, że to zwykły przypadek, później, że mnie oszukał i zdradził, chodź nie chciałam przyjąć tej informacji do świadomości
  • Tak bardzo cię kocham i tak bardzo chciałabym się mylić. - zaczął się film, w połowie miałam na wyczerpaniu zapasy śmieciowej żywności. Zaczęłam przełączać kanały, natrafiłam na kanał sportowy, zapowiadali mecz siatkówki, może sobie obejrzę, weszłam do kuchni
  • „Karim Benzema, napastnik Olympique Lyon z dnia na dzień traci formę, nikt nie zna przyczyny jej spadku, chodzi rozkojarzony, nieobecny. Co z jego transferem do Królewskich? Jak wiadomo wczoraj odbyła się prezentacja jego przyjaciela na Santiago Bernabeu – Briana Nuneza. Jakiś czas temu przyłapano go przed jego domem z modelką. Sarah Williams, czy tak się nazywa dziewczyna, która zawróciła piłkarzowi w głowie? Czy to właśnie ona jest przyczyną spadku formy napastnika? Przez ostatnie dwa miesiące, tryskał energią, był w szczytowej formie, każdy mecz grał od pierwszej do ostatniej minuty walcząc o każdą piłkę, był jak snajper, więc co jest przyczyną tak nagłej zmiany? Nie wiadomo sam Karim nie komentuje całej sprawy. Powiedział jedynie – Polska- czyżby miał na myśli mecz siatkówki Polska-Francja? Który polska drużyna wygrała 3-0. Wydaje się to śmieszne. Nie wiadomo odpowiedź zna tylko on” - stałam jak wryta przed telewizorem, do oczu napływały mi łzy, chwaciłam w rękę bluzę, klucze od mieszkania i auta, do torebki wrzuciłam portfel i dokumenty, wybiegłam zderzyłam się z kimś na korytarzu, wydukałam – przepraszam – i pobiegłam dalej. Będąc przy aucie szukałam kluczy, nie mogłam ich znaleźć, zaklęłam.
  • Maryse! Maryse! Czekaj – usłyszałam, otarłam łzy i się odwróciłam
  • Co? - zapytałam zdenerwowana, to był chłopak z którym miałam wcześniej zderzenie.
  • Kluczyki do auta – podał mi je – coś się stało? Dlaczego płaczesz? Nie powinnaś prowadzić w takim stanie.
  • Nic mi nie jest – powiedziałam i wybuchłam płaczem, nic się nie odezwał tylko mnie przytulił, uspokoiłam się – dziękuje....przepraszam znasz moje imię, a ja twojego nie.
  • Lucas. - zdziwiłam się - Jestem z Hiszpanii, mówią na mnie Łukasz. Powiesz mi co się stało?
  • Tak, przyda mi się komuś wygadać, wsiadaj – otworzyłam samochód, wsiadłam na miejsce kierowcy, Lucas zajął miejsce obok. Jeździliśmy po mieście całą noc, rozmawiając, czułam się rozdarta, płakałam opowiadając Hiszpanowi historię moją i Karima, nie wspomniałam tylko, że Karim jest piłkarzem
  • Karim, tak samo jak ten piłkarz Benzema, co mają go latem do Madrytu przenieść. - zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu, czerwone światło. Na wspomnienie o nim oczy zaszły mi łzami. Uderzyłam głową o kierownicę uruchamiając klakson. Wróciliśmy do akademika o 7 rano. Weszłam do mieszkania, Sam nie było, położyłam się spać. Obudziłam się o 9, dwie godziny, ekstra. Zabrałam się za sprzątanie, kuchnia, salon, mój pokój, łazienka wypolerowana na błysk. Zrobiłam obiad, wzięłam ze sobą do pokoju, odpaliłam komputer i Skype, Lisa była dostępna, postanowiłam zadzwonić
  • Cześć Candy! - zawołała uradowana
  • Cześć – uśmiechnęłam się słysząc jej głos - co słychać ?
  • Super! Madryt jest piękny! Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jest cudownie i dużo cieplej niż we Francji. A co u was?
  • Sam lata po całym mieście z Szymonem, a ja? Daję rade, pomału do przodu.
  • To dobrze. Czekam, aż mnie odwiedzicie.
  • Może już niedługo się zobaczymy!
  • Jak to? - zapytała
  • dostałyśmy z Sam najwyższą ocenę i możemy wybrać miasto, w którym będziemy na następnej praktyce!
  • Proponuje hotel Marriott w Madrycie. - zaśmiała się
  • Zastanowię się. - usłyszałam zamykanie drzwi
  • Z czego się tak cieszysz? - zapytała Sam
  • Cześć Sami!
  • Lisa?! Cześć!
  • Słyszałam, że macie najwyższą ocenę w grupie.
  • Tak!
  • Ciekawe, czyja to zasługa?
  • Praktykantek – odpowiedziałyśmy z Sam chórem
  • Oczywiście. - usłyszałyśmy pukanie do drzwi
  • To pewnie Szymuś, znaczy Szymon, pójdę otworzyć – zniknęła
  • Ryse! Do ciebie, hiszpańskie ciacho imieniem Lucas. - puściła mi oczko
  • zaraz wracam – mruknęłam
  • Jaki jest? - zapytała Lisa
  • Chrupałabym, omo mom – poruszyła śmiesznie brwiami – co u – obejrzała się za siebie – no wiesz.
  • Jak z Brianem rozmawia, to na neutralne tematy, a i tak rzadko ze sobą rozmawiają. Zanim wyjechaliśmy, to chodził taki przygaszony, Brian mówił, że nawet grać mu się nie chciało.
  • Dziwne, ale sama widzisz jak to wyglądało. - odparła
  • A ta cała pinda, szlak mnie trafia jak ją widzę. Już jej nie widuje, ale te ostatnie dwa tygodnie, były „sarowate”.
  • „sarowate”? - powtórzyła
  • Normalnie, wszędzie ją widziałam, rozumiesz Sam. Wszędzie! Bałam się do lodówki zajrzeć.
  • Rozwija się kariera, już zapewne słynnej modelki.
  • Jakiej modelki, Sami! Łaziła za mną jak opętana.
  • Wraca – szepnęła – to dasz mi ten przepis?
  • Jaki przepis? - zapytała zdziwiona
  • No ten, co Brianowi smakuje. Szymonowi może też smakować.
  • Na Ratatuje? Masz czym pisać?
  • Tak. - podała jej ingrediencje i sposób przygotowania
  • Już wiem kto jutro obiad robi. - zaśmiałam się.
  • Robię, ale Szymonowi! A ty sobie poradzisz. - rzekła
  • Żebyś wiedziała, że sobie poradzę.
  • Co tam chciał, wasz nowy przystojny kolega?
  • Pytaj Ryse! - odparła Sam
  • Więc zamieniam się w słuch. - patrzyły na mnie wyczekująco
  • Łukasz, a właściwie to Lucas Sanchez. Pochodzi z Hiszpanii, wrócił do Polski półtora miesiąca temu. Tyle wiem. Ach tak i będzie uczęszczał z nami do klasy.
  • Zaszalałaś z tą wiedzą. - podsumowała Sam – Szymon mówił, że jeździ na....
  • Na deskorolce. - dokończyłam
  • Podobno coś tam osiągnął – powiedziała Sam
  • Kto coś tam osiągnął? - zapytał
  • Cześć Brian. - powiedziałyśmy chórem
  • Cześć. To powiecie mi, o co chodzi?
  • Nasz nowy kolega jest skaterem. - odpowiedziała brunetka
  • I on coś tam osiągnął? - przytaknęłyśmy – wiecie lubię skateboarding i mnie zaciekawiłyście. - dodał – Jak się nazywa?
  • Lucas Sanchez – odparłam
  • Żartujesz?! - krzyknął
  • Ała Brian!
  • T-t-ten Lucas Sanchez? Mistrz Hiszpanii i Europy? - spojrzałyśmy na siebie pytająco
  • Tylko, nie mówcie, że nie wiecie kim on jest! - oburzył się
  • Wiemy kim jest. - powiedziałam
  • Gorącym hiszpańskim ciachem! - pisnęła Sam
  • Sorry dziewczyny, ale telefon mi dzwoni, muszę odebrać. Trzymajcie się i do usłyszenia
  • Pa. - pożegnałyśmy się
    W tym samym czasie w Madrycie
  • Karim? Cześć co u ciebie? - zapytał
  • W porządku. Jakoś leci. A co u was?
  • Dobrze, Lisa właśnie rozmawia z dziewczynami.
  • Co u niej? - zapytał
  • Chyba dobrze – odparł
  • Chyba? Brian, czy ty nie rozumiesz, że ja ją kocham?!
  • Karim, spokojnie. Rozumiem cię doskonale, ale zrozum też ją, jak zobaczyła cię bez koszulki i Sarę praktycznie bez ubrania.
  • Wiem – burknął
  • Nie uwierzysz, kogo dziewczyny znają! - zmienił temat, by bardziej nie dołować przyjaciela
  • No mów!
  • Lucasa! - powiedział podekscytowany
  • Kogo?
  • Nie udawaj, że nie wiesz o kim mówię! Lucas Sanchez, mistrz Hiszpanii i Europy w skateboardingu.
  • Super – odparł od niechcenia – mogę cię o coś prosić?
  • Pewnie, wal śmiało
  • Jak będziesz cokolwiek wiedział o Candy, to mi powiesz. - nie odpowiedział – Brian, wiesz że to dla mnie ważne.
  • Karim, wiem. Doskonale to wiem. - westchnął – dobrze, zgadzam się
  • Dzięki, słuchaj muszę kończyć, za godzinę mam trening.
  • No to cześć – pożegnał się z przyjacielem
  • Pa.
    U dziewczyn
  • Coś mi się wydaje, że Brian będzie często do was dzwonił.
  • Nie ma problemu. - powiedziałyśmy
  • Ja też już muszę kończyć, przepraszam, ale same rozumiecie muszę jeszcze załatwić kilka spraw w hotelu, za tydzień mamy wesele.
  • Niedługo będzie i wasze. - dodałam, pożegnałyśmy się, Sam pałaszowała makaron, umówiła się na wieczór z Szymonem, a ja kolejny spędzę przed telewizorem.
  • Wychodzę! - krzyknęła – do...
  • Tak Sami, do jutra słońce. - powiedziałam wychodząc z pokoju, pocałowałam ją w policzek, rozległo się pukanie do drzwi. Wróciłam do siebie.
  • To pewnie Szymuś! Otworzę – poprawiła włosy, otworzyła drzwi. Wyciągnęła ręce i ustawiła się do pocałunku
  • Cześć Sam. Zawsze tak się witasz z gośćmi? - zapytał zdziwiony
  • Lucas? - zdziwiła się – znaczy Łukasz, Lucas, Łukasz, jak mam do ciebie mówić?
  • Jak chcesz. Tu mówią na mnie Łukasz, gdzie indziej Ash. Mów jak ci wygodniej.
  • No ok Łukasz. Pewnie przyszedłeś do Ryse? - słysząc moje imię wychyliłam nos zza drzwi
  • Ash? - zapytałam zdziwiona – co tu robisz?
  • Chciałem sprawdzić co u ciebie. - znowu rozległo się pukanie, Sam otworzyła.
  • Szymon! Cześć. - powiedziała
  • Cześć Kotku. Co tak inaczej mnie dziś witasz? Cześć Candice, Lucas. - powiedział
  • Nie pytaj. - mruknęła, na co Lucas się zaśmiał. Wyszli, zostałam z Ashem sama.
  • Jak się czujesz? - zapytał
  • Nawet dobrze. - odparłam szeptem – napijesz się czegoś?
  • Możesz coś zrobić. - odparł
  • Na co masz ochotę?
  • Masz może kakao? - zapytał
  • Pewnie. - rozmawialiśmy do późnego wieczora, poruszyliśmy każdy temat. Ash opowiedział mi o swojej przygodzie z deską. Nawet nie wiedziałam, że po rozstaniu z Ka... z piłkarzem będzie mi się rozmawiało z jakimś facetem tak swobodnie.
    Tymczasem w Madrycie
  • Cześć. Załatwiłaś już wszystko?
  • Brian, to był Karim, prawda?
  • Nie wiem o czym mówisz. - odparł
  • W czasie gdy rozmawiałam z dziewczynami, zadzwonił do ciebie Karim?
  • Tak, zdajesz sobie sprawę jak się o nią martwi?
  • Wyobrażam sobie.
  • Myślisz, że będą kiedyś razem? - zapytał
  • Nie mam pojęcia, chociaż czemu nie. - uśmiechnęła się – to co jemy?
  • Zrobiłem spaghetti crabonara.
  • Pycha!
    W Polsce
  • Ash? - zapytałam niepewnie
  • Tak Candice? - spojrzał na nią wyczekująco
  • Pojeździmy tak jak ostatnio? Nie mogę tak ciągle siedzieć.
  • Pewnie. Zbierajmy się. - rzekł podnosząc się z kanapy
  • Mogę się tylko przebrać? - zapytałam
  • Masz 10 minut. - zaśmiał się
  • 10 minut? - zapytałam się
  • Za mało? - zapytał się
  • Nie, daj mi pięć i możemy wychodzić.
  • Niech będzie i pięć. - wyszedł z mieszkania
  • Chyba będzie dobrze. - powiedziałam sama do siebie, spięłam włosy, zrobiłam lekki makijaż. - jestem gotowa – powiedziałam wychodząc – skąd wziąłeś tą bluzę?
  • Byłem u siebie. - odparł
  • Myślałam, że nie mieszkasz w akademiku.
  • Bo nie mieszkam. Chodźmy.
  • Poczekaj, tylko znajdę klucze od auta
  • Pojeździmy moim. - dodał, otworzył drzwi, puścił mnie przodem – trzymaj – podał mi kluczyki, zaskoczył mnie, który facet daje kobiecie swój samochód – chciałaś pojeździć.
  • Ale...
  • Żadnego ale – otworzył mi drzwi od kierowcy – wsiadaj. - zrobił o co prosił.
  • To teraz gdzie, co i jak – powiedziałam, gdy siedział już obok mnie
  • Spokojnie, to automat – ruszyłam, początek był trudny, lecz z czasem szło mi coraz lepiej. Znów jeździliśmy długo, po mieście, tym razem bez łez, lecz ze śmiechem. Z każdym dniem poprawiał mi się humor. Praktycznie zapomniałam, o dniu kiedy zobaczyłam faceta w którego kochałam z inną dziewczyną. Dokładnie pamiętam 18 marzec. Tylko, że wciąż w moim sercu będzie miał swoje miejsce. Mogę okłamywać, że już dla mnie nie istnieje, lecz w głębi wiem, że chciałabym by był blisko. Może to dziwne, ale każdego dnia tęsknie coraz mniej, coraz rzadziej o nim myślę. Mamy czerwiec, koniec roku, a ja? Chyba się wyleczyłam z miłości do Francuza, pustkę po nim zaczął wypełniać pewien hiszpański skater. Przyjaźnimy się, jest wspaniałym słuchaczem i kompanem do rozmów. Z Sam stałyśmy się sobie jeszcze bliższe, była dla mnie jak siostra, teraz jesteśmy jak bliźniaczki lub siostry syjamskie – nierozdzielne. Postanowiłyśmy lecieć na praktykę do Madryckiego hotelu Marriott, w którym pracuje nasza przyjaciółka Lisa. Bez facetów! Szymon z chłopakami lecą znów do Manchesteru, Ash wystarczy, że odbębni niecały miesiąc, gdyż ma jakieś zawody i wylatuje do Stanów. Na wakacje wybieram się z Sam i Lisą na Majorkę. Wylatujemy za dwa tygodnie. Z Sami już biegamy po sklepach, za strojami i innymi dodatkami. Dziś wybrałam się do galerii z Ashem
  • Ash, a może ta? - zapytałam przyjaciela
  • Przymierz, weź jeszcze tą – podał mi zwiewną sukienkę.
  • Łososiową?
  • Sam mówiła, że podkreśla opaleniznę, więc pomyślałem, że może być – odparł
  • Faktycznie, zaraz wracam – przymierzyłam pierwszą – Ash, tylko się nie śmiej
  • No ok. - wyszłam i wybuchł śmiechem – Candy przepraszam, ale wyglądasz jak sałatka owocowa. - miał racje, sukienka w owoce nie była dobrym pomysłem – teraz ta druga. - zarządził – przebrałam się, widząc swe odbicie byłam zadowolona
  • i co o tej myślisz? - zapytałam zalotnie
  • Cudnie! - powiedział. - bierzemy! - kupiłam, a właściwie to Ash kupił, jak to określił „prezent wakacyjny”. Więc stałam się posiadaczką sukienki, kapelusza i dwóch stroi kąpielowych.
    Dwa tygodnie później
  • Dziewczyny, czas zwojować tą wyspę! - powiedziała Lisa wysiadając z samolotu
  • Majorko, nadchodzimy! - powiedziałyśmy razem przy salwie śmiechu.
    1 lipiec 2009
  • Cześć Ash!
  • Cześć, obudziłem cię?
  • Nie, nie obudziłeś mnie. Oglądam jakiś program. A co u ciebie?
  • W porządku, zrobiłem sobie małą przerwę. Kiedy wracasz?
  • Za tydzień, ale nie do Polski. Będę w Madrycie.
  • Żartujesz? - zapytał
  • Nie, nie żartuje. - zaśmiałam się
  • Przyjadę po ciebie na lotnisko, akurat wrócę.
  • Nie musisz.
  • Ale chcę, zadzwonię do Sam i powiem jej, że po was przyjadę.
  • Sam wraca do Polski, jedzie z Szymonem do Gdańska.
  • Rozumiem przez to, że czas w Madrycie spędzisz ze swoim przyjacielem.
  • Przyjaciółką, Lucas z przyjaciółką.
  • Ze mną też czas spędzisz. - dodał
  • Zastanowię się, ale pierw sprawdzę czy mam wolny termin w kalendarzu. - odpowiedziałam od niechcenia
  • Dzięki o boska! - zaśmiał się – Baw się dobrze i pozdrów dziewczyny.
  • Do zobaczenia! -pożegnałam się, przełączyłam kanał, ujrzałam jakiś stadion i dość spory tłum ludzi, po chwili na ekranie pojawił się nowy piłkarz Realu Madryt – Karim Benzema, zamarłam. Mam spędzić tydzień w jednym mieście z piłkarzem, przecież to oczywiste, że go spotkam. Ash, musi być cały czas przy mnie. Usłyszałam, dzwonek telefonu – Adam -
  • Cześć Mała, nie obudziłem cię, prawda? Miałaś zajęty.
  • Cześć, nie rozmawiałam ze znajomym. - odparłam
  • To pewnie już wiesz. - zaśmiał się
  • Ale o czym wiem? - zapytałam zdziwiona
  • Czyli nie. Przed chwilą odbyła się oficjalna prezentacja Benzemy na Bernabeu! Wiesz jak będziesz w Madrycie, to może go spotkasz i jakiś autograf, albo coś w tym stylu.
  • Zobaczymy co da się zrobić. - odpowiedziałam
  • To świetnie! Kończę. Trzymaj się – rozłączyłam się
  • Mam nadzieję, że go nie spotkam – powiedziałam sama do siebie. - do twarzy mu w białym.
    W Madrycie
  • Gotowy? - zapytał mężczyzna w średnim wieku
  • Tak – odpowiedział - „No Candy, mam nadzieję, że to widzisz” - dodał w myślach
  • Co masz na butach? - zapytał
  • Gdzie? - spytał spoglądając na buty
  • No to „C” - wskazał
  • Przynosi mi szczęście – odparł i wybiegł na murawę
 
 
 

To by było tyle na dziś
babcia od B&B miała mały epizod
nie wiem co mnie naszło z tą siatkówką ;)
Dodałam nowego bohatera, którego znajdziecie u góry po prawej stronie (Ash)
 
 
przy okazji dziękuje Edzi za pomoc przy muzyce,
ty się nie śmiałaś, mój kumpel mało się nie posikał ze śmiechu-.-'
założyłam nowego bloga gdzie głównym bohaterem będzie Sergio Ramos,
 juz niedlugo pojawi sie prolog
 
Trzymajcie się ciepło:)) 






18 komentarzy:

  1. jeejku,ale się dzieje O.o! Wcale nie dziwie się Candice, bo jak ktoś jest dla ciebie najważniejszy zostaje taki na zawsze nawet kiedy nie chcemy widzieć go na oczy "zawsze będzie miał miejsce w naszym sercu"-jak to pięknie ujęłaś (;
    Nie no nie mogę sie doczekać co będzie jak pojedziemy do Madrytu(mówię w liczbie mnogiej,bo jak to czytam to czuję się też postacią w opowiadaniu jakbym tam była) jak to wszystko będzie, Karim i Maryse w jednym mieście, a francuz napewno będzie o nią walczył,jestem tego pewna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. a i jeszcze zapytam! co znaczy napis w nagłówku? od epilogu się zastanawiałam,ale ciągle zapominałam spytać (;

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham ten Twój blog i opowiadanie^^
    i tak wgl to już nie musisz mi wpisywać linku i przypomnień, że jest nowy rozdział itp., bo dodaję Twój blog do mojej listy 'tu zagladam', wiec na pewno będę na bierząco! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale długaśny rozdział ! :)
    Mam nadzieję, że Candice spotka się z Karimem !
    A co do bluzki to czasem też by mi się taka przydała ;D
    I uwaga na policjantów ze Starogardu Gdańskiego !

    zapraszam do mnie ;)
    onedirection-tiara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. o fajnie teraz zacznie się wplątywanie chłopaków z realu w to opowiadanie :) czekam na nexta i namiętny wątek z Panem Cr7 :P

    http://portugalski-gwiazdor-i-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha :D Te blondi ! ;D
    Komentarz dodalaś tylko, że nie do nowego rozdzialu tylko 9 ;)
    Wyjasniło się wszystko :D

    ;****

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, zaszalałaś z długością! ;D
    Rozdział mi się podoba, rozmawa na Skypie- genialna! ^^
    Blog o Sergio? Pierwsza chcę mieć adres!! Czekałam, aż ktoś w końcu założy o nim porządnego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział ;)
    onedirection-tiara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAA!!! W końcu mam internet!!! :)) Najprawdopodobniej w ten weekend nadrobię zaległości na Waszych blogach i dodam coś nowego u siebie :) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  10. No to nadrabiam oba rozdziały. :)

    Bardzo przyjemnie się czyta :) No i proszę, proszę... ich drogi na nowo się krzyżują. Sarah zachowała się jak typowa suka, no ale to też wina Karima. Mógł za nią jechać, fakt. A teraz? Coś mi się wydaje, że dziewczyna mimo wszystko powoli zaczyna co raz więcej czuć do Lucasa....
    Pisz kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super opowiadanie naprawdę. Poza tym lubię Benzemę jako piłkarza.
    Zapraszam cię do siebie na http://www.liefde-wera-tytonn.blogspot.com/ o Przemku Tytoniu i http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com/ o Kubie Błaszczykowskim.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ommmm jaki ten Ash jest słodki *.*
    a wracając do rozdziału: bardzo fajny, długi i wgl....mam nadzieję, że Karim spotka się z Candice jak najszybciej! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. hahah noo pewnie, teraz Tomaszów dzięki Sandrze jest stolicą polskiej rozrywki :D pełno nas w telewizji ;P Ale nareszcie coś zaczęło się dziać w tym nuudnym mieście :D
    A ciebie bym w 1 kolejności zaprosiła na domówkę na 600 osób ;] gdyby nie było szkoda mi domu to bym coś takiego zrobiła xD

    OdpowiedzUsuń
  14. http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com/ Rozdział piąty :) zapraszam.
    A co do informowania o twoich rozdziałach to będę wdzięczna. Na moim profilu jest numer GG :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowość do mnie: Rozdział 10. Siedem dni i wpadniesz po uszy! czeka na www.pepita-cruz.blogspot.com
    Liczę na opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowość do siebie, wkrótce nadrobię losy Karima i Candice! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowe zdjęcie ;)
    Lubie to ♥

    Nowy rozdział u mnie :)
    onedirection-tiara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na drugi odcinek - www.american-love-for-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, słowa pochwały i krytyki, dzięki Wam wiem, że mam dla kogo pisać:)
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam jakąś wypowiedzią, jeśli tak to przepraszam.
Jak to mówią Coco Jambo i do przodu!
Jesteście Boskie:)
Do następnego!!