16 luty 2009
Niedzielny poranek zaczęłam od wyplątania się z ramion
napastnika. Po kilku minutach, zeszłam do kuchni, przywitałam się
z Bostonem, zrobiłam sobie herbatę. Postanowiłam zrobić
śniadanie. Tylko co? Hmm z Sam nie było problemu, pochłonie
wszystko co jej zrobisz. Naszła mnie ochota na gofry, a co nie może?
Karim nie będzie marudził, bo we Francji słodkie śniadanie to
podstawa. W prawdzie croissantów nie ma, ale gofry też są dobre.
Znalazłam duży słoik Nutelli, pycha. Hmm... i tak powinno się
zaczynać dzień, Nutella i dzień udany.Za każdym razem jak mamy
wolne z Sam to robimy różne rzeczy z tym kremem wiecie: ciasto,
naleśniki, gofry. Dzień jest wtedy bardzo udany. Niby zwykły słoik
z czekoladowym kremem w środku, a jaka radocha. Co ja to miałam
robić? Ach tak! Gofry. Zrobiłam, weszłam na górę sprawdzić czy
piłkarz jeszcze śpi. Spał, wyszłam z pokoju, po chwili wróciłam
z talerzem, odłożyłam go na szafce nocnej, wyszłam po cichu.
- No co Boston, idziemy na spacer? - zapytałam czworonoga, przybiegł ze smyczą w pyszczku. Zapięłam go i wyszliśmy. Boston poprowadził mnie do lasu, szliśmy drogą, którą już raz szłam z Karimem. Nie zabrałam telefonu, więc nie miałam pojęcia ile czasu minęło nim wróciliśmy. Otworzyłam drzwi, zobaczyłam Karima
- Gdzie byłaś? - zapytał podchodząc, Boston dał głos – znaczy byliście.
- Na spacerze – odparłam
- Wiesz, która jest godzina? - zapytał całując mnie na powitanie.
- Nie, nie zabrałam telefonu, wyszliśmy chwilę po ósmej.
- Jest chwilę po 10. - zaśmiał się – obudziłem się chwilę po szóstej, przytuliłem cię, zasnąłem, a jak obudziłem się chwilę po ósmej, to już cię nie było.
- A śniadanie zjadłeś? - zapytałam siadając na kanapie.
- Zjadłem, wypiłem – wyliczał
- przecież nie robiłam ci nic do picia. - odpowiedziałam
- No. Moja mama nigdy nie zapomina! - powiedział - Wypiłem resztę twojej herbaty. - dodał
- Wypiłeś moją herbatę? Moja mama nigdy by tego nie zrobiła! - Karim nie odpowiedział. Przytuliłam się do niego, odwzajemnił uścisk, pocałował mnie w głowę. Zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu „Adam”, uśmiechnęłam się i odebrałam
- Cześć Adam. Co słychać? - zapytałam
- Nic ciekawego, tak dzwonię, no wiesz niedziela jest – zaczął kręcić
- Dobra, mów o co chodzi. - zaśmiałam się
- Eh, no dobra. Oglądałem wczoraj wiadomości sportowe, było o tenisie, koszykówce, piłce nożnej i piłce nożnej. - kontynuował
- Adam, powtarzasz się, możesz przejść do rzeczy.
- Słyszałaś coś o transferze Karima Benzemy do Realu Madryt? - zapytał
- Do Realu Madryt? - powtórzyłam, spojrzałam na chłopaka, a ten udawał że nie usłyszał
- No tak. Ryse przecież wiesz, że to mój ulubiony klub. Teraz gra w Olympique Lyon, a ty jesteś w Lyonie, więc wnioskuję, że coś słyszałaś. - wytłumaczył
- No tak, dowiem się więcej, to zadzwonię – odparłam
- Skąd się dowiesz? - zapytał
- Uwierz mi, ale znam kogoś kto będzie najlepiej wiedział o tym transferze. - pominęłam tylko, że zapytam samego zawodnika
- Znasz jakiegoś kibica? - dopytywał
- Powiem więcej, fana nr 1 i przewodniczącego klubu kibica. - zaśmiałam się
- To świetnie! - uradował się – czekam na twój telefon, pa
- Pa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam
- Z kim rozmawiałaś? I dlaczego o Realu? - zapytał, gdy skończyłam rozmawiać
- Z Adamem, pytał się czy wiem coś o transferze nijakiego Karima Benzemy do Realu Madryt. Ale przecież ja nic nie wiem, powiedziałam, że jak się dowiem czegoś więcej to zadzwonię. - uśmiechnęłam się
- Nie odpowiem ci, bo jakiś Adam jest dla ciebie ważniejszy. - odpowiedział i wstał z kanapy – tak jestem zazdrosny. - dodał, zaczęłam się śmiać – z czego się śmiejesz?
- Jesteś zazdrosny o męża mojej mamy? Dobre, nie powiem, chyba sobie to gdzieś zapiszę.
- Chcesz sok? - zmienił temat
- To co z tym transferem? - zapytałam
- No co? Nie wiem, mój obecny klub nie chciał mnie jeszcze puszczać, ale
- Ale? - zapytałam
- Okienko transferowe jest otwarte do 31 sierpnia. - zbliżył się, by mnie pocałować
- Co z tym sokiem? - zapytałam, telefon dał znać o nowej wiadomości – od Sam. - przeczytałam i zaczęłam się śmiać.
- A tobie co znowu? - zapytał idąc do kuchni
- Jedziemy do hotelu mam trzech trupów w pokoju. - odparłam ze śmiechem
- I ciebie to śmieszy? - zapytał ubierając bluzę
- A ciebie nie? Myślałam, że mają mocniejsze głowy.
- Chcesz powiedzieć, że Sam z kimś zabalowała? - zapytał wsiadając do samochodu
- Nie z kimś tylko z Ricardo i Antonio. - wyjaśniłam, otworzyłam drzwi w powietrzu unosił się zapach alkoholu, klubu. - Normalnie jakby bimber pędzili. - podsumowałam, Karim pootwierał okna, ja zajrzałam do pokoju Sam, zamiast jej zastałam Antonio i Ricardo, tylko że Antonio leżał na łóżku, a Rico pod. W moim pokoju zastałam Sam, spała odkryta, podeszłam do przyjaciółki, przykryłam ją i uchyliłam okno. Wyszłam z pokoju, na kanapie siedział Karim bawiąc się telefonem, usiadłam mu na kolanach i przytuliłam.
- Muszę iść po wodę i jakieś tabletki – powiedziałam blisko ucha chłopaka
- Nie musisz – odparł wskazując na stolik. Pocałowałam go w policzek – Marka też pocałujesz? - zapytał
- Dlaczego mam całować Marka? - zapytałam zdziwiona
- Bo to on przyniósł wodę i tabletki. - wyjaśnił – ale możesz mnie pocałować za niego. - pocałowałam go ponownie w policzek – tylko w policzek? – zapytał zawiedziony.
- Misiu – powiedziałam tuląc się do chłopaka
- Nie Misiu, tylko oczywiście kochanie, już cię całuję. - odpowiedział, usiadłam przodem do niego i zatopiłam się w jego ustach – no i to rozumiem. Chodź przejdziemy się, oni – wskazał na sypialnie – raczej nie będą w stanie nam towarzyszyć. - zeszłam z kolan Francuza
- To poczekaj, ja sprawdzę co u nich, przebiorę się i będziemy mogli wyjść.
- Poczekam – odpowiedział - tylko nie za długo – dodał
- Zaraz wracam. - Antonio i Rico jak spali tak spali. Sami zmieniła tylko ułożenie. Wyciągnęłam wygodne ubranie, spięłam włosy i byłam gotowa do wyjścia. - to co idziemy? - zapytałam wychodząc z pokoju
- Idziemy. - odpowiedział wstając z kanapy. Wyszliśmy z hotelu trzymając się za ręce. Szliśmy przed siebie wąskimi uliczkami, zrobiło się ciemno i zaczęło padać, weszliśmy do małej włoskiej knajpki– coś czuję, że trochę tu posiedzimy.
- To tylko deszcz, popada i przestanie. - odpowiedziałam
- Zobaczymy, kochanie – powiedział mi do ucha. - to co jemy? Niestety, żelek tu nie znajdziesz – zaśmiał się
- Coś mi się wydaje, że jednak znajdę - na co wyciągnęłam z torebki paczkę.
- Jesteś niemożliwa. Następnym razem zamiast kwiatów czy lizaka dostaniesz żelki.
- Lizak był dobrym pomysłem. - powiedziałam – czerwony – dodałam
- Co podać? - zapytała dziewczyna o ciemniejszej karnacji z długimi kręconymi włosami – Karim? - spojrzał na nią – o, nie jesteś sam. - dodała cicho
- Cześć. Sarah, tak? - zapytał, kiwnęła głową – co tu robisz?
- Przyszłam pomóc cioci. - nie no pewnie, mnie tu wcale nie ma, nie żebym była zazdrosna,co to, to nie. Ale Heloooł?!
- Sarah, to moja dziewczyna Can... znaczy Maryse. - przedstawił mnie dziewczynie
- Wystarczy Candice – dodałam – Cześć. - uśmiechnęła się do mnie
- To co chcecie? - zapytała przeglądając menu
- Cannelloni ze szpinakiem. - powiedzieliśmy jednocześnie
- Wy tak zawsze? - zapytała zdziwiona, spojrzeliśmy na siebie – zaraz wracam.
Wieczorem pod restauracją
Siedziała w samochodzie, przeglądając zdjęcia.
- Nie będziesz szczęśliwy, już ja tego dopilnuję. - powiedziała patrząc na zdjęcie chłopaka, skierowała wzrok w stronę restauracji, którą zamykała dziewczyna. Wysiadła z auta
- Cześć Sarah. - powiedziała podchodząc do drzwi restauracji
- Stella? Co ty tu robisz? Myślałam, że...
- No widzisz, lepiej nie myśl – zaśmiała się – chodź odwiozę cię
- Przejdę się. - odpowiedziała odwracając się
- Chcesz Karima, tylko dla siebie? - zapytała, dziewczyna się zatrzymała
- Co masz na myśli? - zapytała podchodząc do Stelli
- Wiem, że ci się podoba – powiedziała – Mogłabym ci pomóc, ale skoro nie chcesz.
- Chcę! Tylko, że on ma dziewczynę – powiedziała
- Mówisz o tej blondynce? - zaśmiała się – o nią się nie martw, zniknie równo szybko co się pojawiła. – uśmiechnęła się – W ciągu miesiąca, Karim będzie twój. - dodała
- Miesiąca? - zapytała zawiedziona
- Nie to nie, ale tyle czekałaś, to miesiąc chyba nie zrobi różnicy.
- Czekaj! Stella. - westchnęła – co mam zrobić?
- Chodź do samochodu – otworzyła drzwi pasażera, brunetka posłusznie wsiadła – wiesz, Karim lubi dziewczyny ze świata mody, nie takie jak tamta, jak jej tam? Candice, Maryse. Mogę załatwić ci sesję. Zrobią ci zdjęcia, one pojawią się w jakimś magazynie, potem kampanie reklamowe, zostaniesz twarzą jakiegoś produktu i Karim leży u twych stóp. - podsumowała
- A Cand....
- Już ci mówiłam, o Candice się nie martw. W marcu wyjeżdża i już tu nie wróci. - uśmiechnęła się
- Co chcesz w zamian? - zapytała
- Nic. Zupełnie nic. Chcę sprawić by Karim był szczęśliwy. - powiedziała - Z tobą – dodała
- Szczęśliwy. Ze mną – powtórzyła
- Widzisz, jak wszystko może się ułożyć. Gdzie cię zawieść? - podała blondynce adres, pod który podjechała. - Pamiętaj, jutro o 10 masz być w agencji. Też tam będę. Grapes zrobi sesję. Będzie bosko, zobaczysz!
- Jeja, dzięki Stella! Do jutra.
- Do jutra. - pożegnała się – Zobaczymy co teraz powiesz, kochanie. - powiedziała do siebie, zadzwonił jej telefon, odebrała – już wracam Andre, zasiedziałam się u koleżanki.Tymczasem w hotelu
- Myślisz, że się obudzili? - zapytał
- Na pewno, lepiej jakbyś zapytał czy.... - przerwała mi Sam
- WODY!! - wyjęczała
- no właśnie, wody! - zaśmiałam się, podałam jej butelkę wody, którą trzymałam. Antonio siedział z mokrym ręcznikiem na głowie, a Ricardo patrzył się w jeden punkt przed siebie – jesteście głodni? - zapytałam stawiając butelki przed mężczyznami.
- Tak, Candice jeść! Ja obiecuję, już nie będę pić tylko daj mi coś do jedzenia – powiedział Rick
- i wody! - zastękał Antonio
- Masz przed sobą – odpowiedział mu Karim
- Zaraz wam coś przyniosę – odpowiedziałam wychodząc, Karim wyszedł za mną. Objął mnie w pasie, przytuliłam się do niego
- O nie. - powiedział odrywając się ode mnie
- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana
- Jak to co? - zapytał – kto mi jutro śniadanie zrobi?
- Boston. Zawsze możesz zadzwonić do mamy, herbatkę ci jeszcze zrobi. - zaśmiałam się
- Ale nie będzie mi się w łóżku wiercić – powiedział blisko mego ucha.
- Nie wiercę się! - powiedziałam z oburzeniem – no, może trochę. - uśmiechnął się
- Ja wam nie chcę przeszkadzać, ale ja głody jestem. - powiedział Antonio wychylając się zza drzwi pokoju.
- Już, już nie gorączkuj się, a co byś zjadł? - zapytałam nie puszczając Karima
- Nie będziecie się śmiać? - zapytał, zaprzeczyliśmy kiwnięciem głowy
- Zawsze po takiej imprezie jemy gofry. - odparł, nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, Karim próbował być poważny. - ej obiecałaś!
- Ja nie śmieję się z ciebie – odparłam z twarzą schowaną w klatkę Karima
- No to tyle w tym temacie – podsumował piłkarz
- Już idziemy. - powiedziałam
- Ja się będę zbierać – odparł – jutro rano mam trening, zadzwonię do ciebie. - pocałował mnie, odwzajemniłam pocałunek. - do jutra kochanie– wyszeptał
- Do jutra – odparłam nie otwierając oczu, ponownie poczułam jego usta na swoich.
- Jedź ze mną – powiedział
- Nie mogę, Karim jutro od rana muszę być w hotelu, zresztą zaopiekuję się trójcą.
- Wiem. Ale mówiłaś, że macie odrobione jakieś dni i...
- I cały piątek i sobotę, i niedzielę, i poniedziałek, masz mnie tylko dla siebie. Piątek po południu. Ma się rozumieć - uśmiechnął się
- To już masz zaplanowany każdy dzień. - powiedział – Piątek wieczorem idziemy na imprezę, w sobotę zabieram cię do..., tego dowiesz się w sobotę, w niedzielę mamy mecz, a cały poniedziałek robimy gofry. Czyż nie jestem genialny?
- Oczywiście kochanie, dodawaj sobie więcej.
- Obrażam się! - powiedział wychodząc, po chwili wrócił, pocałował mnie – teraz mogę iść. - wyszedł, przygotowałam gofry, tosty i sok porzeczkowy. Zaniosłam na górę, chwilę później talerze były puste. Następnego dnia miałyśmy dość napięty grafik. Dlatego w poniedziałek, rozmawiałam z Karimem tylko przez telefon, tak to jest ja w hotelu, a on ma zgrupowania, konferencje, treningi.
W innej części miasta
- Myślisz, że się uda? - zapytała kręcąc się na fotelu.
- Pewnie, zaufaj profesjonalistą. - odpowiedziała
- Stella. Dlaczego się rozstaliście? - zapytała nagle – tylko szczerze – dodała
- Szczerze? - powtórzyła
- Tak.
- Dobrze, na początku byłam zakochana, nawet bardzo, później miłość się wypaliła, ja nie czułam się wtedy szczęśliwa. W tym czasie poznałam Andre, przy nim czułam się szczęśliwa, spełniona. Zaczęłam zdradzać Karima, zamiast czuć się paskudnie czułam się dobrze, wręcz wspaniale. - obróciła się w stronę dziewczyny – tak to było w skrócie.Kilka godzin później zdjęcia były gotowe, Sarah szczęśliwa, zdjęcia mają się ukazać w gazetach jako zapowiedź nadchodzących trendów. Dziewczyna ze szczęścia zaczęła odliczać dni do spełnienia swojego marzenia. Marzenia, które nosi imię Karim.
Piątek wieczorem
- Candice! - krzyknęła z łazienki
- Co!? - zapytałam z salonu
- Gdzie masz ten balsam czekoladowy? - zapytała wychodząc z łazienki.
- Tutaj – pokazałam przyjaciółce buteleczkę – chcesz? - zapytałam
- nie, wezmę ten z kwiatem, kwiatem, no ten
- lotosu. - dokończyłam, rozległo się pukanie, po chwili wszedł Antonio ciągnąc za sobą jakąś walizkę
- Drogie panie, oto ja. Wasz prywatny profesjonalny stylista do spraw włosów. Gotowe? - zapytał – po co pytam! Oczywiście. Sam słońce ty pierwsza. - oznajmił – a ty Królowo moja – wskazał na mnie – zadzwoń do swojego misia-pysia i zapytaj, o której mają zamiar zaszczycić nas swoją obecnością w klubie. - dla wyjaśnienia, tytuł Królowej nadał mi po ich przygodzie w klubie, kiedy to przyniosłam mu jak to określił „goferunie z cukieruniem” pomińmy fakt, że gofry były z toffi.
- Już dzwonię. - wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer piłkarza
- Tak kochanie, oj przepraszam Królowo chciałem powiedzieć. - zaśmiał się
- udam, że tego nie słyszałam, o której będziecie? - zapytałam chłopaka
- przed 22 powinniśmy już być. A co, będziesz tęsknić?
- Żartujesz? Misiu tylu przystojniaków, a ja mam tęsknić? - zaśmiałam się
- udam, że tego nie słyszałem. Do zobaczenia
- Cześć. - pożegnałam się, a Antonio kończył układać włosy Sam. Zaplótł jej warkocz na bok. Wyglądała ślicznie i dziewczęco. Teraz kolej na mnie. Wysoko upięty, wyprostowany koński ogon. Będzie pasować do sukienki, którą ubieram. Postawiłam na mocniejszy makijaż, dokładniej Smoky Eyes. Na usta cielista pomadka i gotowe.
- Gotowa? - zapytała Sam – Candice wychodź! - ponagliła mnie
- Taadaaam! - wyszłam z pokoju, okręciłam się wokół własnej osi. - co myślicie?
- Karim będzie zazdrosny – powiedziała Lisa wchodząc do pokoju. - Gotowi? - zapytała
- Zwarci i gotowi! - odpowiedział Rico, ubraliśmy płaszcze i wyszliśmy, godzinę później siedzieliśmy przy stoliku sącząc drinki. Piłkarzy jeszcze nie było z głośników zaczęła lecieć piosenka Beyonce „Single Ladies”, ruszyłyśmy z Sam na parkiet tańczyłyśmy i śpiewałyśmy, Be na ekranach telebimów, my na środku parkietu. Poczułam na biodrach czyjeś ręce, wiedziałam że to Karim czułam zapach jego perfum. Pocałował mnie w szyję
- Skarbie, ty Single Lady? - obróciłam się i złożyłam na ustach chłopaka gorący pocałunek. Który odwzajemnił, nie przeszkadzali nam ludzie wokół nas, głośna muzyka, światła.
-
22 luty 2009W sobotę rano obudziłam się z Sam i Lisą w jednym łóżku, i to nie był hotelowy pokój. Wczorajszej nocy byliśmy w klubie, później dołączyli do nas Brian i Karim. Nad ranem nie mogli ściągnąć nas z parkietu, więc Karim przerzucił mnie sobie przez ramie, Sam zaczęła zasypiać, trudno się nie dziwić była 5 rano. Lisa marudziła, że jest głodna i chce parówki. Leżałam Karimowi na ramieniu. Co było później, na razie jest zagadką. Do pokoju wbiegł Boston, czyli jesteśmy u Karima, chwilę później w progu pojawił się mój chłopak.
- Co wody? - zapytał oparty o futrynę, pokiwałam twierdząco głową, zniknął i chwilę później pojawił się ponownie z małą butelką w ręku. Napiłam się, przeszłam Sam, odłożyłam butelkę na szafkę nocną. Udałam się do sypialni Karima, przez okno zobaczyłam wychodzącego chłopaka z psem. Wyciągnęłam z garderoby dres chłopaka, wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół, poczułam chłód, chwilę później wokół mnie biegał czworonóg – spać nie możesz? - zapytał siadając przy stole kuchennym.
- Ciekawe czy ty byś zasnął, gdyby ktoś ciągle wołał do ciebie „Szymuś, Szymuś gdzie są ciastka z karmelem?” - zaśmiał się – nie śmiej się, głodny?
- Jak ty gotujesz, to zawsze jestem głodny. - podałam chłopakowi talerz z tostami, a na tostach masło orzechowe i banany.
- Pamiętałam. - powiedziałam stawiając przed nim kubek z gorącym płynem.
- Śpij – szepnął mi do ucha, siedzieliśmy na kanapie, a właściwie to Karim siedział a ja na pół leżąco wtulałam się w niego, dziewczyny jeszcze spały, delikatnie gładził moje plecy.
- Nie, nie chce mi się. - rozległ się stłumiony huk – słyszałeś? - zapytałam
- Tak, ale co to było? - spojrzał w górę
- Sam się obudziła. - odparłam – zaraz zejdzie – dodałam
- Nie, o mnie się nie martwcie, żyję. - chwilę później usiadła na przeciw nas.
- Sami, u ciebie to norma wstawanie „z hukiem” - uśmiechnęłam się do przyjaciółki
- Takie wejście smoka? - zapytała
- chyba zejście – zarechotała Lisa na schodach
- Nie śmiej się, to nie ja wołałam „Brian tutaj skręć w lewo, w lewo nie w prawo. Zatankowałeś?” - śmiała się z dziewczyny, spojrzałam na Lisę, później na Sam
- Jak tam ciastka z karmelem? - zapytałam przyjaciółkę
- Wcale nie! - udała obrażoną – serio rozmawiałam z wami przez sen? - zapytała
- Nie. - odparłam – z nami nie, ale z Szymusiem tak. - zaśmiałam sięPo południe, w hotelu
- Mówiłam ci, jak ślicznie razem wyglądacie? - zapytała z pełnymi ustami popcornu
- Tak, nie raz, nie dwa. - uśmiechnęłam się
- Wyglądaliście tak cudnie, jak byłaś wtulona w Karima, że och, aż mi słów brakuje – odparła – co nie jest częste u mnie.
- Wiem kochana, wiem, a teraz zostawiam cię z komputerem, bo ja wychodzę. Do zobaczenia! - wyszłam z hotelu, gdzie czekał na mnie Karim, lecz nie był sam. Rozmawiał z dziewczyną, którą poznałam w restauracji, Sarah, na imię ma Sarah. Wygląda to tak, jakby Karim nie miał ochotę na rozmowę z ciemnowłosą, ale z uprzejmości udawał, że słucha przytakując lub zaprzeczając głową. Raz po raz, krótko odpowiadał dziewczynie. Spojrzał w moją stronę, uśmiechnął się, dziewczyna się odwróciła posyłając mi wymuszony uśmiech.
- Cześć Sarah – przywitałam się z dziewczyną, nie odpowiedziała
- Ja już sobie pójdę, jak już ci wspominałam jestem twarzą kampanii reklamowej. Trochę się zagadałam, wiesz Karim dużo pracy przede mną. Do zobaczenia Karim. Żegnaj Maryse. - odpowiedziała i ruszyła w stronę postoju taksówek.
jak niektóre z Was zauważyły rozdziały są dłuższe,
mamy nową bohaterkę,
w następnym rozdziale kilka przygód,
w poprzedniej notce napisałam, że zbliżamy się do końca,
otóż powstaną jeszcze 4 rozdziały + epilog.
Miłego czytania i dziekuje za Wasze komentarze:)
Jeden z najlepszych rozdziałów!!!!!!;O Zbieram zęby z podłogi O.o No zaje.....!!! Niezle się pośmiałam,a czytając jak się całują lub jak Candice się w niego wtula to normalnie takie "aawwwwwwwwwwwwww" ;] Już nie lubię tej Sarah -.- Ze stelli jak zawsze za przeproszeniem wredna suka,mam nadzieje,że nie rozwalą mojej ukochanej parki <3
OdpowiedzUsuńa to,że Candice się dowiedziała o transferze od Adama,a nie Karima rzuciło mnie na kolana ;O
UsuńSLiczne ubranie Candice !
OdpowiedzUsuńBoskie nowe zdjecie Karima Ohh i ahhh ;***
Co do rozdzialu to nie moge przestac smiac sie z Sam jest taka zabawna :D Moj brat tez gada przez sen i zawsze udalo mi sie cos od niego wyciagnac :D
Zastanawia mnie co ta zolza wymysli ! Wrrr ! Nie lubie takich pannic !
Rozdzial swietny jak zawsze :***
PS. Gofry polecam rowniez z nutellą i bitą śmietaną ;D
Mniam:)
OdpowiedzUsuńhttp://dopoki-smierc-nas-nie-rozlaczy.blogspot.com/ zapraszam na 1 rozdział mam nadzieję, że ci się spodoba. Twój rozdział świetny jak zawsze ;))
OdpowiedzUsuńprzedostatni rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz pierwszy na http://the-one-lie.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam! :D
OdpowiedzUsuńoczywiście sama :D
OdpowiedzUsuńDawno tu nie byłam . :D Ale, rozdział świetnyy . :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na dziewiątkę na to-przypadkowe-przeznaczenie.blogspot.com
Zapraszam na nowość u mnie - jo-mayte.blogspot.com Liczę na opinię ;)
OdpowiedzUsuńALE ZE MNIE BLONDYNKA! Zapomniałam wcześniej skomentować xD
OdpowiedzUsuńAle Ty tam wiesz, że ja wszystko to kocham <3 :D
P.S.
zapraszam na 10: http://una-gota-de-esperanza.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńonedirection-tiara.blogspot.com
Żeby potem nie było że Cię nie informuje ;***
I czekam na jutrejszy dzień z niecierpliwością ;D