Wakacje minęły bardzo szybko, w dzień się opalałyśmy,
wieczorami szalałyśmy na klubowych parkietach. Samolot wylądował
na madryckim lotnisku, jeszcze tylko odprawa.
Za dwa tygodnie wracamy do Polski.
Tak wiem, szybko minęło. - odparłam
Będziesz się śmiać? - zapytała
Nie, czemu mam się śmiać?
No bo, bo.... bo ja.... - jąkała się
No wykrztuś to z siebie
Nie tęskniłam za Szymonem, rozumiesz! Nie tęskniłam. Ta rozłąka
dobrze nam zrobiła. Uświadomiła, że jesteśmy....
Dojrzali do tego związku – dokończyłam za nią
Dokładnie. - uśmiechnęła się
Maryse – przyszła pani Lucy do naszego pokoju, coś się stało,
zawsze mówi do mnie Candice
Tak, Lucy. Coś się stało? - zapytałam
Kochanie, możesz coś dla mnie zrobić? - zapytała, była
zdenerwowana
Tak, oczywiście. - odparłam
Moja córka rodzi, pierwsze dziecko, a dla mnie pierwszego wnuka,
chciałabym być przy niej, ale nie mogę się wyrwać z pracy.
Muszę zrobić inspekcję na dwóch piętrach.
Na jakich? - zapytałam
Szóste i ósme – odparła
Dobrze, nie ma problemu. - uśmiechnęłam się
Znaczy, że się zgadzasz?
Tak. Proszę pozdrowić córkę – przytuliła mnie
Dziękuje, kochane jesteście, lecę bo mi się wnuk urodzi zanim
wyjdę. - wyszła i tyle ją widziałyśmy.
To ja się zbieram – powiedziałam do przyjaciółki
Pomogę ci. - udałyśmy się do gabinetu inspektora pięter. Pani
Lucy dała nam kartę, byśmy mogły otworzyć drzwi. Wzięłyśmy
uniwersalne karty, by móc otworzyć pokoje. Sam poszła na szóste
piętro mi pozostało ósme.
No to jeszcze jeden pokój – powiedziałam do siebie.
Szedł w stronę pokoju, zapomniał telefonu, bez którego nie
wychodzi. Usłyszał stukot obcasów, doskonale znał ten chód. Na
korytarzu poczuł woń świeżych, dziewczęcych perfum, które
uwielbiał. Udał się w stronę swojego pokoju.
Mężczyzna. - pomyślałam, gdy weszłam do pokoju poczułam
zapach męskich perfum, świeży, seksowny z charakterem. Znam tylko
jednego mężczyznę, który używał tego zapachu, znów poczułam
zapach perfum, tylko mocniej, towarzyszyło mu ciepło łaskoczące
mnie w szyję. Wiedziałam, że stoi za mną, uderzyła mnie fala
ciepła. Poczułam jak składa pocałunek na mojej szyi.
Witaj, Maryse – powiedział szeptem wprost do mego ucha. Zamarłam.
Delikatnie odwróciłam się w jego stronę, ocierając się o
niego. Miałam przyśpieszony oddech. Spojrzałam mu w oczy, w te
ciemne oczy, które tak uwielbiałam, uwielbiam.
Cześć – wyszeptałam, gdyż nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
Zbliżył usta do moich, po chwili złożył na nich pocałunek,
obejmując mnie w pasie. Nie odepchnęłam go. Zarzuciłam mu ręce na szyje przyciągając go do siebie. Z każdym pocałunkiem,
czułam dreszcze na kręgosłupie, moje dłonie spoczywały na jego
torsie, czułam bicie jego serca, pragnęłam jego pocałunków,
bliskości. Jego ręce błądziły po moich plecach. - Karim –
powiedziałam ledwo słyszalnie – Karim, nie. - oderwał się ode
mnie, patrząc na mnie wyczekująco – Karim, to nie ma sensu –
wyszeptałam – niedługo znów wyjeżdżam, zresztą pogodziłam
się z tym, że nie będziemy razem.
Ale.... - przerwałam mu, delikatnym pocałunkiem
Ty też powinieneś. - odwróciłam się by wyjść, złapał mnie
za nadgarstek, przyciągnął do siebie i ponownie pocałował.
Wiesz, że to nie jest łatwe. - powiedział, westchnęłam – Bo
cię koch...
Skoro mnie kochasz, wiesz że tak będzie najlepiej. - wyszłam z
pokoju zajmowanego przez Francuza. Zdjęłam szpilki, by szybciej
znaleźć się w moim pokoju. Rozebrałam się i weszłam pod
prysznic, zimny strumień wody mnie ochłodził. Emocje opadły,
zmyłam z siebie zapach jego perfum. Owinęłam się ręcznikiem,
usiadłam na łóżku. Wybrałam numer, po kilku sygnałach
usłyszałam
Cześć Candy, co jest? - usłyszałam pytanie
Przyjedź, o nic nie pytaj. Po prostu przyjedź.
Będę za pół godziny. - ubrałam się, wzięłam torebkę i
wyszłam z pokoju
Ryse, gdzie idziesz? - zapytała zdezorientowana, nie
odpowiedziałam. Wyszłam na parking, podjechał czarny terenowy
samochód, wsiadłam.
Czy ty masz samochód w każdym mieście?
Mój tata, wciąż mieszka w Madrycie. A teraz mów, co się stało.
Nic, zupełnie nic. Pamiętasz jak obiecałeś mi pokazać jakieś
miejsce? - zapytałam
Pamiętam – odparł – ale....
po prostu chciałam je zobaczyć.
Wiesz, że mnie nie potrafisz okłamać? - zaśmiał się
Nie wiem, o czym mówisz.
Dobrze, powiesz mi jak będziesz chciała – po prawie dwóch
godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Ze wzgórza było widać
całą panoramę miasta – podoba ci się?
Bardzo – odparłam. Jak tu trafiłeś? - zapytałam
Często tu przyjeżdżam, więc drogę znam na pamięć.
Wiesz, że nie o to mi chodzi.
Przypadkiem, kiedyś się zgubiłem jak wracałem ze szkoły.
Chciałem być wcześniej na zajęciach i pomyliłem drogę..
Wskakuj - posadził mnie na masce samochodu, po chwili usiadł
obok. Wiał lekki, ale chłodny wiatr. Zrobiło mi się zimno.
Zauważył to, zdjął bluzę i zarzucił mi ją na plecy.
Dziękuję – wyszeptałam
W tym samym czasie, w hotelu
Candice! - odwróciła się słysząc jak ktoś woła jej
przyjaciółkę. Wiedziała do kogo należał ten głos. Spotkali
się, stali twarzą w twarz – Sam?
Nie duszek Kacperek. - powiedziała z powagą – oczywiście, że
to ja! Co ty tutaj robisz? Nie, wróć, to głupie pytanie.
Zmieniłeś klub. Ale czemu, mieszkasz w hotelu, a nie gdzieś
w....w....mniej ważne. - zaśmiała się
Czemu ze mną rozmawiasz? - zapytał zdziwiony
A masz zakaz rozmów? Jak tak to sorry, ja nic nikomu nie powiem. -
zamknęła usta wirtualnym kluczem.
Nie, po prostu myślałem, że... mniej ważne. Długo tu jesteście?
Ponad dwa miesiące. Karim zrozum, nie mam pojęcia co się
wydarzyło tamtego felernego dnia pomiędzy tobą, a tamtą małpą,
yyy.... to znaczy Sarą. Postaw się na miejscu Candy, albo naszym,
jak to widzieliśmy zza szyby samochodu. Wyglądało to
jednoznacznie.
Rozumiem. Tylko nie rozumiem, dlaczego nie chce nam dać drugiej
szansy.
To nie jest takie łatwe, ciężko jej ponownie zaufać. Rozmawiałeś
z nią?
Tylko chwilę. Stwierdziła, że to definitywny koniec.
Jeszcze będziecie razem, zobaczysz.
Dwa tygodnie później
Masz wszystko? - zapytałam przyjaciółkę
Tak, pytasz, już po raz ósmy! - zaśmiała się
Pojawił się na lotnisku, nie popełni drugi raz tego samego błędu.
Nie straci jej ponownie.
Karim! - usłyszał wołanie
„Nie, tylko, nie ona, wydaje mi się” - powtarzał w myślach
Karim! - odwrócił się
„cholera! Co ona tu robi” - pomyślał – Co? Nie masz co
robić? - zauważyła Candice, paparazzi, przyciągnęła do siebie
Francuza, całując go nachalnie
Tęskniłam orzeszku! - pisnęła
Orzeszku? - zdziwił się dziennikarz
Tak, bardzo lubię orzechy francuskie. A lody, to w prost uwielbiam!
- zachwycała się
Nie ma orzechów francuskich, są włoskie – powiedział
ironicznie, na co dziennikarz wybuchł śmiechem.
Nie ma co, inteligentna jak cholera! - podsumował – mamy kilka
zdjęć, udanego dnia!
Usłyszałam jak ktoś mnie woła, to był Ash, chwilę później
usłyszałam imię piłkarza i ciemnowłosą rzucającą się na
niego, ujrzałam rozbłysk fleszy i Sarę całującą
zdezorientowanego Karima. Nie ma co, szybko sobie znalazł nową,
przepraszam pomyłka. Szybko do niej wrócił. Teraz wiem, że nie
miało by to sensu, może czas ułożyć sobie życie z kimś innym,
z kimś kto mnie zna, z kim znajomość zaczęłam od przyjaźni,
przecież to jedna z podstaw udanego związku. Spojrzałam na Asha,
przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk. Spojrzałam w jego
cudownie kakaowe oczy, wzrok przeniosłam na usta, zbliżył twarz
do mojej, nasze usta się złączyły, w pocałunku.
Widzimy się w Polsce – wyszeptałam
Tak, w Polsce – powtórzył – teraz to na pewno wygram.
Kilka dni później
Zaraz mnie szlak trafi! - krzyknął rzucając gazetą
Nie denerwuj się, orzeszku. - zarechotał
Brian, to nie jest śmieszne! Już jej nie odzyskam. - powiedział
łamiącym się głosem
Zawsze, jest szansa.
Widziałem, rozumiesz, widziałem jak się pocałowali! - na co
przyjaciel pokazał mu okładkę gazety, na której widniało
zdjęcie jego i Sary całującej go.
Karim „Orzeszek” Benzema. Stary, a jakby na koszulce zamiast
Benzemy był Orzeszek? Wiesz to nie jest głupi pomysł!
Brian, bo ci trzepnę! - pogroził przyjacielowi, by po chwili
wybuchnąć śmiechem.
Trzy lata później
Gotowa? - usłyszałam pytanie
Chwila Sami!
No pokarz się. - wyszłam z łazienki, obróciłam się wokół
własnej osi.
Jej! Wyglądasz bosko! - przytuliła mnie
Ty też.
Gotowe? - usłyszałyśmy – no, no zwykłe zakończenie, a wy jak
na gale!
Ash, nie zwykłe zakończenie, a zakończenie dla absolwentów. -
poprawiłam chłopaka
Gdzie jest moja narzeczona?! Samanto, wyglądasz cudownie. Ty też,
ładnie – zwrócił się do mnie.
Szymon, co ty tak komplementami sypiesz? - zaśmiał się – Andy
skarbie, bosko – rzekł i puścił mi oko.
Czemu Andy? - zapytałam
Taki mój skrót od Candy. - wyjaśnił. Kwadrans później byliśmy
pod szkolną aulą, w której miało odbyć się uroczyste
zakończenie. Jak się domyślacie, właśnie skończyłyśmy z Sam
szkołę. Szymon oświadczył się Sami w Walentynki. Była bardzo
szczęśliwa, pierścionek był skromny, ale elegancki w środku
znajdowała się dedykacja. Co ze mną? Mimo obaw i małej tęsknoty
za pewnym ciemnookim, związałam się z Ashem. Jesteśmy razem od
dwóch lat. Ten związek, nie przypominał relacji, która łączyła
mnie z napastnikiem. Nie było takiej spontaniczności, gorącego
uczucia. Nie żebym się z nim nudziła, ale czegoś mi brakowało.
Pół roku temu dostaliśmy zaproszenia, na ślub Lisy i Briana.
Pobierają się w sierpniu. Nasza przyjaciółka poprosiła nas
byśmy zostały jej druhnami, na co od razu się zgodziłyśmy. Co
dalej z nami będzie? Odpowiedź jest łatwa. Wyprowadzamy się do
Madrytu, na stałe. Dostałyśmy pracę, w hotelu Marriott, tym
samym co Lisa.
Jak to szybko minęło. - szepnęła do mnie przyjaciółka
Tak, wydaje mi się, że dopiero się poznałyśmy. - odpowiedziałam
Wychodzę dziś z Szymonem. - szepnęła podekscytowana
Ja też, Sami, ja też z nim – wskazałam głową na chłopaka
siedzącego obok, odebraliśmy dyplomy.
To teraz impreza! - krzyknął Szymon
Jaka impreza? - zapytałam
Jak to jaka? - zadziwiła się moja przyjaciółka
Podwójna! - dodał Ash – Kochanie, zakończenie roku i twoje
urodziny.
Zapomniałam! -złapałam się za głowę – Ale to dopiero za
tydzień
No tak, dziś taka lekka impreza, a tą właściwą zrobimy w
Madrycie, po naszym powrocie z San Tropez. Nie rób takiej miny!
Taki prezent urodzinowy.
Dwa dni później
Ash! Ash! - krzyknęłam
Co się stało Kochanie? - zapytał wchodząc do sypialni
Idziemy na plażę? - zapytałam, zrobił niezadowoloną minę –
miałeś inny plan?
Tak, ale to poczeka, twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem. -
wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w turkusowy strój,
zabrałam ze sobą zwiewną sukienkę, okulary przeciwsłoneczne i
byłam gotowa. Szliśmy trzymając się za rękę, niedaleko była
przystań skuterów wodnych, Ash ustalał coś z obsługą,
spojrzałam w tamtą stronę, nasze spojrzenia się skrzyżowały,
zamarłam. Spotkałam go po trzech latach, w tym czasie wyrzuciłam
go z głowy, bynajmniej próbowałam. Szedł w moją stronę, w
duchu modliłam się by coś lub ktoś przeszkodziło. Zjawił się
Ash, odetchnęłam z ulgą. - Kochanie, dziś poopalasz się ze mną
na jachcie.
Cudownie – odpowiedziałam, złożył pocałunek na mych ustach.
Czyli są razem – powiedział do siebie
Orzeszku! W końcu cię znalazłam – krzyknęła
Już nie śpisz?
No oczywiście! Musiałam zrobić makijaż, paznokcie, włosy, -
wymieniała, miała na sobie szpilki na dość wysokim obcasie,
strój w cekiny i torebkę Channel.
Idziesz na wybieg? - zapytał
Przestań muszę dobrze wyglądać, jak mi zrobią zdjęcie?
No tak. - powiedział z drwiną w głosie
Z rozmyśleń wyrwał mnie śmiech Asha – z czego się śmiejesz?
Patrz, co za idiotka, ubrała się w szpilki na skuter wodny. A
strój ma jak na karnawał w Rio.
Ash! Proszę cię, wszyscy się patrzą. - mówiłam przez śmiech
Sama się śmiejesz. Dobra, koniec, Andy!
Skąd znasz moje imię? - usłyszeliśmy pytanie
Przepraszam, ale nie wiem o co chodzi. - wyjaśnił
Nazywam się Andy Benzema, a ty...ty – jąkał się
Lucas Sanchez – powiedział
Wiem kim jesteś, sam trochę jeżdżę na desce, jesteś świetny!
Dziękuję
To skąd wiedziałeś jak mam na imię?
Zbieg okoliczności, wołałem swoją dziewczynę.
Rozumiem, a teraz muszę lecieć, ratować brata od tamtej cekinowej
małpy – wskazał głową w stronę przystani. Ledwo się
powstrzymałam od parsknięcia śmiechem, kłóciła się z Karimem
o ubranie kamizelki ochronnej i krótkich spodenek. W końcu ubrała,
z niezadowoloną miną, po chwili z uśmiechem podała chłopakowi
wodę, objęła go w pasie.
Orzeszku, kiedy weźmiemy ślub? - zapytała, na co zakrztusił się
wodą
Co?!
No ślub! Tak myślałam by ustalić datę, bo już zaczęłam
wybierać zaproszenia. No i mógłbyś mi się oświadczyć.
Poprosić o rękę pierw mojego tatę, wiesz, zapytać czy się
zgadza, ale nie martw się Orzeszku z pewnością się zgodzi. Moja
mama już się zgodziła.
Nie pytałem twojej ma....
Orzeszku, ale ja zapytałam i daj mi skończyć. Jak z nią
rozmawiałam, to uzgodniłam, że jak wrócimy to zaczniemy się
rozglądać za suknią. Pytała się kiedy razem zamieszkamy, sama
jestem ciekawa. To jak to zaplanujemy?
Na ten moment nic nie planuję, prócz...
prócz ślubu?
Nie prócz, zmiany samochodu. - odparł - „ślub planowałem, ale
z pewną blondynką” - powiedział w myślach
W tym czasie na jachcie
Andy co powiesz, byśmy wyszli na kolację.
Z jakiej okazji? - zapytałam
Bez okazji, chciałem spędzić czas tylko z tobą.
Ciągle go razem spędzamy. - zaśmiałam się
No, tak ale....
Co kombinujesz? - zapytałam
Nic, zupełnie nic – odparł
Masz odwagę? - zapytałam
O co ci chodzi? - spytał - „chyba się nie domyśla” - dodał w
myślach
Po prostu pytam, czy masz odwagę?
No, ale...
Żadnego, ale! Masz odwagę?
Na co? - zapytał
Chodź, poskaczemy do wody! - oznajmiłam
Z jachtu?
Nie, z tamtego klifu – wskazałam
Jesteś szalona! - odparł
mówię ci, zawsze nią byłaś, skończysz wreszcie śnić, nie
jesteś aniołem, mówię ci, jesteś szalona! - zaśpiewałam –
na co czekamy?
Na nic, chodź – pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy na klif,
wzięliśmy rozbieg i skoczyliśmy. Nie obyło się bez mojego
pisku. Minęła sekunda, a byliśmy w wodzie. Wynurzyliśmy się, po
czym przytuliłam się do Asha.
Teraz poproszę na brzeg. - powiedziałam
Kurs na brzeg, robi się! - zaśmiał się
Co za idiota! - powiedział do brata.
Gdzie idiota?
Jak to gdzie? Widziałeś zabrał ją na klif i skoczył! Słyszałeś
jak krzyknęła? - mówił zdenerwowany
Karim, po pierwsze uspokój się, po drugie, nie idiota a Lucas
Sanchez, a po trzecie to nie twoja dziewczyna. - stwierdził
„Nie twoja dziewczyna. Jak nie moja, jak to moja Candy!” -
powiedział w myślach
Twoja to tamta cekinowa małpa, yyy.... znaczy tamta w świecącym
się stroju
Karim Orzeszku! Czemu tak stoisz? Chodź, zrobimy sobie zdjęcie,
muszę coś na Facebooka wstawić! - powiedziała wyciągając
telefon, by zrobić sobie zdjęcie
Focia z rąsi! No Orzeszku, ze mną też zrobisz focie z rąsi? -
przedrzeźniał dziewczynę
Andy, zamknij się! Proszę, chociaż ty! - odparł widząc jak
cekinowa mał... znaczy się dziewczyna w świecącym stroju robi
sobie zdjęcie z wężem ogrodowym
Jeszcze nie ma zdjęcia z bidetem! - powiedział przez śmiech –
albo się mylę!
Andy! Zapomnij o przyjeździe do Madrytu. - zagroził bratu
A przy okazji Sanchez wyrwał niezłą dupcie! - zaśmiał się –
Laska jest boska, widziałeś jej cycki? Stary, bajka! A tyłek, aż
się prosi by za niego złapać. - wymieniał, a w piłkarzu, aż
się gotowało - Buźkę też ma śliczną, lubię blondynki. -
dodał
Zamknij się. - syknął
No co ty, Karim! Nie podoba ci się?
Daj mi spokój. - odparł - „ Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się
podoba i byłaby tu ze mną, gdyby nie ta, co teraz z torebką
pozuje” - westchnął
Wieczorem
Orzeszku, pójdziemy dziś na kolacje? - zapytała
A masz w co się ubrać? - zaśmiał się
hy! Niee, o jeju jeju jak ty się o mnie martwisz! Orzeszku, teraz
mój tata na pewno się zgodzi na nasz ślub i będzie zachwycony!
Zjemy tutaj – odparła
Boże, co ja zrobiłem, że mnie taką idiotką pokarałeś?
Gotowa? - usłyszałam
Tak -powiedziałam wychodząc z łazienki – i jak?
Jak zawsze bosko. - mruknął całując delikatnie moje ramie.
Weszliśmy do restauracji, zajęliśmy miejsce przy stoliku, który
wyznaczył kelner. Po kolacji, postanowiliśmy się przejść.
Za trzy dni, kończysz 23 lata. - odparł
Z tego wynika, że wciąż mam 22. - zaśmiałam się
No właśnie, chciałem cię o coś zapytać.
Pytaj – powiedziałam
Andy, już od jakiegoś czasu się zastanawiałem i myślę, że to
dobra okazja. Zrozumiem, jeśli odmówisz, bądź odpowiesz w innym
terminie. Nie nalegam, dam ci czas, cokolwiek teraz powiesz, nic,
ale to nic się między nami nie zmieni. - klęknął na jedno
kolano - Maryse Brzezińska van Damme, czy wyjdziesz za mnie? -
zaniemówiłam, kiedyś myślałam nad tym, jako nastolatka, ale
wyobrażałam sobie, zresztą nie ważne.
Ash, ja...ja nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie, jej nie
zrozum mnie źle, ale chyba jeszcze nie jestem gotowa, Ash, nie
mówię tak -opuścił głowę – ale nie mówię też nie. Po
prostu, daj mi czas.
Pewnie. Nie ma problemu. Rozumiem - przytuliłam się do niego,
delikatnie mnie pocałował.
Zaraz się wścieknę! - syknął do słuchawki telefonu – Brian,
nie uwierzysz, ten cały Lucas właśnie się oświadczył mojej
Candy.
Już raczej nie twojej, czekaj, czekaj, śledziłeś ich?
Nie, poszedłem się przejść i z daleka ją rozpoznałem.
No ok, jesteś pewny?
Czego?
Oświadczyn, zgodziła się? - dopytywał
Nie wiem, ale chyba tak, bo go przytuliła i pocałowała
Pewnie zadzwoni do Sam i Lisy, więc ci powiem. Do jutra stary,
trzymaj się
ta, dzięki
W innej części kraju
Nie uwierzysz! - krzyknęła
W co? - zapytał przyglądając dokumenty, weszła do pokoju z łzami
w oczach
Stella , co się stało? - zapytał podchodząc do żony, tak, tak
do żony rok temu odbył się ślub
Andre, jestem w ciąży. - odparła
Żartujesz?
Nie. - powiedziała
Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Stella! To cudownie!
Tak, pójdziesz ze mną do lekarza?
Jeszcze się pytasz?
Madryt
Cześć piękna! Co jest
Lisa, nie uwierzysz, oświadczył mi się!
O matko boska i wszyscy święci!
Ale się nie zgodziłam, to znaczy powiedziałam, że się
zastanowię.
Opowiesz, mi wszystko w Madrycie, w końcu wracacie za trzy dni.
Pewnie, do zobaczenia – rozłączyła się, po chwili telefon
ponownie zadzwonił
Mówiłam, że porozmawiamy w Madrycie
Mam przylecieć do Madrytu? - zaśmiała się
Stella? Co u ciebie? - zapytała
Bardzo dobrze, jestem strasznie szczęśliwa
No tak, masz męża,
dziecko
no dziecko, DZIECKO?! Żartujesz? Jej wspaniale! Gratuluje! A znasz
płeć?
Dowiemy się wkrótce, za dwa dni idziemy na badania. Ale myślę,
że jeszcze za wcześnie.
Koniecznie powiedz co i jak – skończyła rozmowę z przyszłą
mamą
No odbieraj! - ponaglał
Co?! - usłyszał głos kumpla
Dzwoniła do Lisy. - oświadczył
No i? Wiesz coś? - dopytywał
siedzisz?
Stary, mów! - ponaglił
Candice jest w ciąży, jak można się domyślić przyjęła
oświadczyny.
Jesteś pewny? - zapytał
Lisa pytała się czy zna płeć i czy wie, który to miesiąc,
jeszcze gratulowała.
Ok, dzięki. - mruknął, rozłączył się – teraz, to już
koniec. Cholera! Dlaczego, wtedy za nią nie pojechałem? - dostał
SMS-a
„Zobaczysz ją na ślubie, bądź dobrej myśli.”
Łatwo ci mówić. - powiedział do siebie
Tydzień minął bardzo szybko. Wróciliśmy do Madrytu, gdzie
odbyła się moja impreza urodzinowa, na której zjawili się nawet
Ricardo i Antonio. Wybraliśmy się do salonu sukien ślubnych,
widzieliśmy już około setki modeli, żaden nie zrobił na nas
wrażenia.
Nie! - krzyknęliśmy wspólnie
Dlaczego? - Zapytała zdezorientowana sprzedawczyni
Bo wygląda jak beza, mówiąc delikatnie – odparł Antonio
Identyczny model miała księżna Diana. - dodała
30 lat temu – podsumowałam
Lisa ma zgrabny tyłek, trzeba go podkreślić – usłyszeliśmy –
na przykład tym – pokazał nam sukienkę
A ty gdzie byłeś – zapytał chłopakami
wybierałem suknie! - oburzył się – mierz, kochana – chwilę
później pokazała nam się w sukni, którą wybrał Ricardo,
wyglądała zjawiskowo. Podkreślała jej figurę. Do sklepu weszła
dziewczyna o jasnych blond włosach i szerokim uśmiechem. Skądś
ją kojarzyłam, tylko skąd?
Wyglądasz bajecznie – powiedziała
Dziękuje, ty też. Ciąża ci służy. Stella, poznaj Sam, Candice,
chłopaków już znasz. - podałyśmy sobie dłonie – a teraz
miejsce dla kobiety w ciąży! Siadaj – wskazała na Stellę –
do Sami zadzwonił telefon, panowie poszli wybierać z Lisą
dodatki, a ja zostałam sam na sam z byłą dziewczyną mojego
byłego chłopaka. Jak to brzmi....
Candice, chciałam cię przeprosić – zaczęła – poczekaj, nie
przerywaj mi. Wysłuchaj mnie do końca. - nie miałam zielonego
pojęcia o co jej chodziło. - z pewnością znasz Sarę Williams,
jak byłaś w Lyonie to było świeżo po moim rozstaniu z Karimem.
Byłam na niego wściekła, dlatego zaproponowałam Sarze, by się
trochę koło Karima zakręciła. Chciałam by pocierpiał, nie
pytaj dlaczego. Po kilku dniach, zrozumiałam, że był to błąd,
próbowałam ją odciągnąć od tego pomysłu, skontaktować się z
tobą, z Karimem, nie chciał słuchać. Candice, on cię wciąż
kocha! Nawet na butach ma wygrawerowane „C” A tamtej wariatki
nie może się pozbyć. Rozmawiałam z nim kilka dni temu.
Przepraszam, zrozumiałam swój błąd. Cholernie tego żałuje!
Gdyby nie ja, bylibyście razem.
Zaskoczyłaś mnie. Dziękuje za szczerość, ale nie byłabym z
Karimem. Ten związek by nie przetrwał próby czasu, odległości.
- odparłam
Wybaczysz mi kiedyś? - zapytała
Nie, kiedyś nie, ale teraz tak. - przytuliła się do mnie.
Mam suknię! - krzyknęła Lisa
Nareszcie! siedzimy tu już 5 godzin! - odpowiedziała Sam
Zobaczymy ile ty będziesz wybierać swoją. - zaśmiałam się
Tymczasem w Lyonie
Anna? - zapytała
Kazia? Matko, nie widziałyśmy się z pięć lat!
Tak i gdyby nie zjazd to byśmy się nie spotkały.
Wieczorem
A to moja wnuczka Candice. Na imię ma Maryse, ale wołamy wszyscy
Candice
Co za młoda dama! Ile ma lat?
23.
ojeju! To ślub niedługo, dzieci.
Jej się nie śpieszy. Skończyła studia, wyprowadziła się do
Madrytu. Dostała dobrą pracę. Wiesz Anno, że była tu kilka lat
temu, trzy miesiące. Podajże w 2009. jak zaczęła szkołę. Mam
zdjęcia pokażę ci!
Gdzieś ją widziałam. - odparła - chodź, pokaże ci piękny
park.
Anno! Patrz! CJ! - pisnęła – O matko i córko! Skoro jest CJ, to
może Ridga spotkamy!
To nie CJ! To mój sąsiad Karim, którego dawno nie widziałam
Dobry wieczór – przywitał się
Witaj młodzieńcze. Strasznie przypominasz mi...
CJ-a? - zaśmiał się
To też, ale chłopaka ze zdjęcia. - zdziwił się
mam nawet to zdjęcie przy sobie, o zobacz! Identyczni. - spojrzał
na zdjęcie, na którym było widać go z Candice, podczas imprezy.
Skąd ma pani to zdjęcie? - wydukał
to moja wnuczka, Candice. Miała tu z 19 lat. To ty?
Tak – odparł kobiecie
A teraz mów, dlaczego cię nie widuje?
Mieszkam w Madrycie. Zmieniłem klub.
Kaziu, a czasami Candice się tam nie wyprowadziła?
Tak, masz racje. Mieszka tam od wakacji. Dopiero co w wózku ją się
woziło, a teraz studia skończyła, prace dostała, a zresztą co
cię to interesuje – machnęła ręką
„Nawet nie wie pani, jak bardzo.” - pomyślał
Pewnie, chcesz odpocząć, my już uciekamy, do widzenia.
Do widzenia – odpowiedział i oddalił się w stronę domu,
rozsiadł się na kanapie i zadzwonił
Orzeszku! - pewnie się domyślacie do kogo ;)
Jak masz czas to przyjedź
Dla ciebie zawsze mam czas! Coś się stało?
To nie jest rozmowa na telefon.
Już jadę Orzeszku! Mogę być za godzinę?
Możesz. - rozłączyła się
Mamo! Nie uwierzysz. Karim chce bym do niego przyjechała! Pewnie
chce mi się oświadczyć!! - zapiszczała
To powinien tu przyjechać.
Nie! Nie! Z pewnością przygotował coś u siebie, tfu znaczy u
nas! Muszę jakąś sukienkę ubrać! - w pokoju wybrała sukienkę,
przy pomocy rodzicielki wykonała fryzurę i makijaż – Mamo,
wrócę jak narzeczona Karima Benzemy – oświadczyła - o ile
wrócę – dodała ciszej – a niedługo będę się nazywać
Sarah Benzema.
Tak się cieszę!
Ja też! Będziemy mieszkać w Hiszpanii, jeździć super-drogimi
samochodami, będę sławna!
Będziemy sławne, córeczko. - poprawił ją
W innej części miasta
Kaziu, nie uważasz, że ładnie razem wyglądają? - spytała
oglądając zdjęcie Candice i Karima – Bardzo miły chłopak z
tego Karima, ma takiego pieska, bardzo pocieszny.
Ładnie, ładnie. Tylko Candice ma jakiegoś chłopaka. Jest
sejterem, lejterem, kejterem, coś w tym rodzaju. Jeździ na
deskorolce.
Taki duży, a bawi się jak dziecko.
Tymczasem w Madrycie
Za dwa tygodnie będziemy bawić się na weselu! Uhuhu – zaśmiała
się Sam
A ja nie mam sukienki – powiedziałam bez emocji
coś się wymyśli – odparła
Co Sami? Też nie masz? - zaśmiałam się
nie. - mruknęła
Co myślicie o tych? - pokazała nam kolejną kompozycje kwiatową
No, no całkiem całkiem, ale czy te nie będą lepsze? - zapytałam
Masz racje, będą pasować do reszty. Te na bukiet ślubny.
Zdecydowałaś się na welon? - zapytała przyjaciółkę
No właśnie niezbyt, wiesz Sami, chciałabym i nie. - westchnęła
Może zamiast welonu, wepniemy we włosy kwiaty takie jak w
bukiecie? - zaproponowałam
Ty, to nie jest głupie! Że ja na to nie wpadłam!
To co? Zdrowie! - napiłyśmy się słodkiego różowego wina, nie
mogłyśmy się zdecydować pomiędzy białym, a czerwonym, więc
wybrałyśmy różowe.
W Lyonie
Dzwonek do drzwi, wstał i otworzył.
Orzeszku! - rzuciła mu się na szyję – gdzie świece?
Ale jest prąd, nie martw się, nie musisz siedzieć przy świecach.
- odparł – Wybierasz się gdzieś? - zapytał
Czemu pytasz? - zaśmiała się zalotnie
Bo, nie ważne. Musimy pogadać – powiedział
Tak, tak, tak, tak, tak, zgadzam się! - odparła podekscytowana
Nie wiesz o co chcę zapytać.
Ale i tak się zgadzam.
Dobrze wiesz, że za dwa tygodnie Lisa i Brian biorą ślub i
dostaliśmy zaproszenie
Zgadzam się! Na wszystko! - pisnęła
To ustalone! - klasnął w ręce – zaraz zadzwonię do Lisy i
powiem by miała dla ciebie ten pokój.
A-a-ale – wydukała
Mój brat przyjeżdża, wiesz męska ekipa, wieczór kawalerski
Briana.
Pewnie, rozumiem – posmutniała
To ja cię nie zatrzymuję, nie chcesz się spóźnić –
kontynuował
na co spóźnić? - zapytała
Myślałem, że gdzieś wychodzisz, tak się ubrałaś to
pomyślałem, że jakaś impreza branżowa – zaśmiał się
wypowiadając ostatnie słowo
Ubrałam ją dla ciebie, powiedziałam mamie, że mi się
oświadczasz. - odparła, milczał – Karim, kiedy mi się
oświadczysz? Chce ślubu!
Zrozum, że nie chcę brać ślubu, mam 24 lata, mam czas.
Teraz masz 24, w grudniu 25. Karim, co ci zależy, możemy nawet
teraz wziąć ślub.
Sarah, ty nie rozumiesz, nie będziemy małżeństwem.
Poczekam. - odparła i oddaliła się, usłyszał zamykanie drzwi,
odjechała
W roli mojej żony widziałem inną, lecz teraz będzie żoną innego....